Nowe życie 45-letniej Toyoty Crown De Luxe

Dla tej Toyoty czas stanął w miejscu. Luksusowy sedan Toyota Crown De Luxe z 1972 roku z przebiegiem poniżej 100 tys. km przez 25 lat stał nieużywany na farmie w hrabstwie Surrey. Teraz ma nowego właściciela i przemierza ulice Surrey Hills.

Nick Garrick po raz ostatni jechał Toyotą Crown, gdy miał 12 lat, a na przednich fotelach siedzieli jego babcia i dziadek, Ethel i Percy Cole. Teraz ponownie przygląda się przywołującemu wspomnienia winylowemu wykończeniu wnętrza i przyciskom, których wtedy nie wolno mu było dotykać.

Dziadek Nicka kupił Toyotę pod wpływem impulsu. Nie podobał mu się sedan brytyjskiego producenta, którym w tym czasie jeździł. Pewnego dnia przyglądał się futurystycznym kształtom nowego Crowna w salonie Toyoty w Ewhurst w hrabstwie Surrey i w jednej chwili zdecydował o zamianie auta.

Reklama

Wyróżniająca się na tle europejskich samochodów Toyota Crown 4. generacji została dostarczona nowemu właścicielowi 1 lutego 1972 roku i zaczęła wieść spokojne, luksusowe życie. Percy Cole dbał o nią i zawsze parkował w garażu. Prawie nigdy nie oddalał się od rodzinnej farmy w Dunsfold i rzadko przekraczał prędkość 50 km/h. Zachował nawet na tylnej szybie naklejkę dealera, która informowała, że auto jest nowe i wymaga dotarcia, dlatego jeździ tak wolno. 

Pan Cole zaraził się entuzjazmem do Crowna od swojego ojca, który jeździł modelem poprzedniej generacji. Rodzinna tradycja nie mogła pozostawić obojętnym syna Percy’ego i Ethel. Percy Junior kupił 5. generację Crowna w tym samym salonie Toyoty w Surrey, w którym w eleganckim japońskim sedanie zakochał się jego tata. Trzy pokolenia rodziny Cole w trzech generacjach Toyoty Crown musiały tworzyć widowiskową kolumnę.

Percy Junior opiekował się samochodem swojego ojca z 1972 roku przez 10 lat po śmierci seniora. Potem samochód został zamknięty w garażu i stał tam aż do października 2016 roku.

Po ponad 25 latach rodzina Cole’ów zdecydowała, że trzeba spróbować przywrócić Crowna dziadka do użytku i wystawić na sprzedaż. Samochód został uruchomiony i pojechał do najbliższego warsztatu. Tam okazało się, że auto ma kilka niewielkich usterek, których naprawa może jednak okazać się droga ze względu na brak części do tak starego auta.

Na szczęście rozwiązanie znalazło się samo. W pobliżu przejeżdżał entuzjasta klasycznych samochodów, Robin Shepherd, który zauważył Corwna w drodze do pracy. Zachwycony, szybko zorientował się, że jest to rzadki okaz, jakich nie spotyka się często. Dlatego zatrzymał się, by wypytać właścicieli o samochód. Gdy dowiedział się, że auto jest na sprzedaż, szybko wynegocjował uczciwą cenę i stał się dumnym właścicielem zabytku.

Jako doświadczony kolekcjoner, bez trudu naprawił drobne usterki - zepsute żarówki, uszkodzone tylne hamulce i niewielką dziurę w oryginalnym układzie wydechowym. Auto zostało zarejestrowane i zaczęło krążyć po ulicach Surrey Hills - nadal z oryginalną naklejką dealera na tylnej szybie, usprawiedliwiającą powolną jazdę. 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy