Nowe wiadomości ws. płonącego samochodowca. Akcja holownicza zakończona
Głośna sprawa płonącego statku przewożącego tysiące samochodów, nadal pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Głos w sprawie zabrała firma logistyczna, odpowiedzialna za załadunek Fremantle Highway w porcie Bremerhaven.
Firma BLG Logistics wydała oświadczenie w sprawie załadunku statku Fremantle Highway, który wypłynął 25 lipca z terminalu portu w Bremerhaven z tysiącami samochodów na pokładzie. Ujawniła w nim, że podczas postoju jednostki w porcie, załadowano na nią około 2500 samochodów różnych producentów, a także trochę innych towarów.
BLG Logistics wyjaśnia, że auta wjechały na pokład na własnych kołach, a rozmieszczane były przez pracowników firmy zgodnie z przedstawionym jej planem. Za bezpieczeństwo i odpowiednie zabezpieczenie ładunku odpowiada już sam przewoźnik.
Firma logistyczna dodała również, że większość samochodów na pokładzie Fremantle Highway była nowa, więc część (nieokreśloną) stanowiły pojazdy używane. BLG Logistics zaznacza też, że zwykle statki przypływają do portu już częściowo załadowane, co wyjaśnia dlaczego w Bremerhaven na pokład trafiło tylko 2500 pojazdów, podczas gdy na pokładzie były w sumie 3783 samochody.
Według pierwszych informacji, przyczyną pożaru miał być samozapłon samochodu elektrycznego. Szybko jednak okazało się, że była to mylna interpretacja artykułu Reutersa, gdzie pojawiło się stwierdzenie, że pożar zaczął się "w pobliżu" takiego pojazdu. Pierwotnie podawano też, że na pokładzie znajduje się 25 elektryków, ale później okazało się, że jest ich 498.
Firma BLG Logistics odniosła się również do kwestii pożaru, ale tylko w celu podkreślenia, że... nie może nic na ten temat powiedzieć:
BLG Logistics podała też trochę danych dotyczących samego portu w Bremerhaven, a konkretnie terminala samochodowego. Jest tam miejsce na 70 tys. pojazdów, a rocznie przez terminal przewija się ich 1,7 mln. Tyle właśnie w ciągu 12 miesięcy ładowanych jest na statki.
Obecnie auta elektryczne stanowią zwykle 10-15 proc. całego parku i przygotowane są specjalne procedury na wypadek samozapłonu jednego z nich (firma nie wspomina jednak, czy zdarzył się już kiedyś taki incydent). Podkreślono jednak, że w porcie znajduje się specjalne miejsce przeznaczone do składowania samochodów, które się zapaliły. W tym miejscu są one dozorowane przez kolejne pięć dni, by wykluczyć ryzyko ponownego pojawienia się ognia.
Do portu Bremerhaven przypływa rocznie około 1000 samochodowców, na które ładuje się od 1500 do 8000 pojazdów, zależnie od wielkości jednostki.
Tymczasem duńskie służby poinformowały, że udało się odholować płonący statek, który znajduje się teraz około 16 km na północ od wyspy Schiermonnikoog na morzu północnym. To tymczasowe miejsce, ale nieznany jest dalej port, do którego Fremantle Highway mógłby trafić.
Obecnie ze statku wydobywają się minimalne ilości dymu i sytuacja wydaje się być opanowana. Zespół ekspertów przygotowuje się do wejścia na pokład, aby ocenić straty oraz zniszczenia i zadecydować, co dalej zrobić z samochodowcem.