Nowe prawo jazdy kat. B nie dla każdego. Wiele osób może stracić uprawnienia
Zmniejszenie z 3,5 do 1,8 tony dopuszczalnej masy całkowitej samochodu, jaki można prowadzić dysponując prawem jazdy kategorii B, to nowy pomysł Parlamentu Europejskiego na "poprawę bezpieczeństwa na europejskich drogach". Projekt, który uderzyć może w miliony kierowców, to jeden ze sposobów na zatrzymanie ekspansji suv-ów. Tyle tylko, że wydaje się absurdalny.
Parlament Europejski pracuje właśnie nad projektem raportu dotyczącego nowej dyrektywy w sprawie praw jazdy. Wstępny kształt dokumentu wprawić może w konsternację miliony kierowców w Europie. Jego autorzy proponują wprowadzenie nowych kategorii praw jazdy i - uwaga! - pozbawienie kierowców posiadanych już uprawnień!
Brzmi groźnie? Powinno, bo - gdyby raport przyjęty został bez poprawek - oznaczałoby to prawdziwe trzęsienie ziemi dla milionów zmotoryzowanych. Jego autorzy proponują bowiem podział obecnej kategorii prawa jazdy B na dwie podkategorie:
- B,
- B+.
Dopiero uzyskanie tej drugiej gwarantowałoby uprawnienia, z których dziś korzystać może każdy posiadacz prawa jazdy kategorii B.
Autorzy projektu raportu Parlamentu Europejskiego chcą, by dotychczasowe prawo jazdy kategorii B uprawniało do prowadzenia pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 1,8 tony. Dopiero po dwuletnim okresie próbnym i ukończeniu 21. roku życia kierowca z prawe jazdy B mógłby rozszerzyć swoje uprawnienia do kategorii B+. Wymagałoby to jednak dodatkowego przeszkolenia i egzaminów.
W opinii pomysłodawców takie rozwiązanie pozwoliłoby zatrzymać rynkową ekspansję ciężkich i stwarzających na drogach duże zagrożenie suv-ów, z których masa przekracza często dwie tony.
Do zaskakującego pomysłu Parlamentu Europejskiego - we wspólnym dokumencie - odniosły się właśnie:
- Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU),
- Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA),
- Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA).
Szanowane instytucje nie pozostawiają na projekcie sprawozdania suchej nitki. W wystosowanym do Parlamentu Europejskiego piśmie czytamy m.in., że:
Przedstawiciele IRU, FIA i ACEA bezlitośnie punktują słabe punkty nowego pomysłu, wytykając nie tylko brak spójności z dotychczasową polityką UE w zakresie praw jazdy, ale - przede wszystkim - wskazując na problemy natury logistycznej i finansowej.
Członkowie IRU, FIA i ACEA zwracają też uwagę, że proponowany limit uderza głównie w - promowane obecnie przez unijnych urzędników - samochody elektryczne. Sztandarowy elektryczny modea Volkswagena - kompaktowy ID.3 - legitymuje się masą własną ok. 1795 kg, a DMC tego modelu przekracza 2,2 tony.
Inny z argumentów dotyczy kłód rzucanych po nogi młodym kierowcom. Tych nie stać często na zakup własnego samochodu, więc po zdobyciu prawa jazdy kategorii B, poruszają się najczęściej autami rodzinnymi należącymi do rodziców. Wprowadzenie podziału na prawo jazdy kategorii B oraz B+ zamknęłoby dla wielu młodych kierujących taką możliwość. Młodzi kierowcy nie mogliby również uczyć się jazdy pod okiem rodziców za kierownicą ich pojazdu, co stanowi popularną i dopuszczoną przepisami praktykę w wielu krajach członkowskich
W swoim apelu do członków unijnej Komisji transportu przedstawiciele IRU, FIA i ACEA zwracają ponadto uwagę, że chociaż sam pomysł ograniczenia DMC pojazdów, jakimi poruszać się mogą kierowcy z kategorią B dotyczyć ma suv-ów - "z punktu widzenia europejskiej homologacji typu SUV nie istnieje jako kategoria". Przyjęcie raportu w takiej formie rodziłoby więc kolejne problemy natury prawnej i "tarcia między homologacją typu a przepisami dotyczącymi prawa jazdy". Pytają też o "podstawę" dla proponowanego limitu 1,8 tony. Jak zauważają:
Trudno przeoczyć, że projekt raportu europejskiej Komisji transportu stoi w jawnej sprzeczności z dotychczasowym kursem Unii Europejskiej skierowanym na promocję elektromobilności. Dość przypomnieć, że już w 2018 roku unijne przepisy zezwoliły państwom członkowskim na podniesienie limitu DMC dla prawa jazdy kategorii B (w przypadku samochodów elektrycznych) z 3,5 tony do 4,25 tony. Jeden z obecnie procedowanych projektów w zakresie praw jazdy zakłada nawet "automatyczne" rozszerzenie uprawnień w tym zakresie dla wszystkich kierowców w UE, niezależnie do kraju, w którym wydano dokument uprawniający do prowadzenia.
W tym miejscu warto też przypomnieć kontrowersyjne pomysły Niemiec na ratowanie branży transportowej, które rozważają właśnie (pomysł narodził się w Dolnej Saksonii) dopuszczenie do starania się o prawo jazdy kategorii C (samochody ciężarowe) osób w wieku 17 lat.
Polskich kierowców uspokajamy. Gorąca debata dotyczy jedynie projektu raportu, który może dopiero stanowić punkt wyjścia dla nowych regulacji w tym zakresie. Co więcej, zgodnie z podstawową zasadą prawa, nowe regulacje nie mogą przecież działać wstecz. Pozbawienie kierowców z prawem jazdy kategorii B dotychczasowych uprawnień, w praktyce może się więc okazać niemożliwe, a mogło dotyczyć najwyżej nowo wydawanych dokumentów.
Ostra reakcja przewoźników i branży motoryzacyjnej nie pozwala jednak zupełnie zignorować doniesień i traktować ich jedynie w kategorii zabawnej ciekawostki. Przyglądając się tej debacie wypada pamiętać, że sama Wspólnota Europejska nie jest żadnym monolitem, lecz - mocno posegmentowanym - tworem, w którego strukturach ścierają się różne frakcje, nurty i grupy interesów. Patrząc przez taki pryzmat łatwiej zrozumieć sprzeczne pomysły i absurdalne propozycje, które - wbrew pozorom - nie są wizytówką jedynie polskich polityków.