Normy są coraz ostrzejsze, a realne emisje spalin z samochodów nie spadają

Emisje spalin z rur wydechowych samochodów są dziś niemal takie same, jak były 12 lat temu - wynika z danych Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. To znaczy, że coraz ostrzejsze normy emisji spalin działają, ale tylko na papierze.

Teoria była piękna. Unia Europejska, dążąc do tego, by po drogach jeździły samochody mające coraz mniejszy wpływ na środowisko naturalne, systematycznie zaostrzała normy emisji spalin, a nadchodząca norma Euro 7 miała nawet "uśmiercić" silniki spalinowe. Ostatecznie tak się nie stało i już wiadomo, że tradycyjny napęd spalinowy przetrwa przynajmniej do 2035 roku, gdy ma wejść w życie unijny zakaz rejestracji samochodów spalinowych.

Zakaz ma wejść, ale nie wiadomo, czy faktycznie tak się stanie. Coraz głośniej mówi się bowiem o konieczności jego uchylenia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że chce tego nawet największa partia w Parlamencie Europejskim, czyli Europejska Partia Ludowa. Wszystko może zależeć od wyniku najbliższych wyborów.

Reklama

Normy emisji Euro swoje, a życie swoje

Przyszłość spalinowej motoryzacji pozostaje więc nieznana. Tymczasem okazuje się, że postępy na polu zmniejszania emisji z samochodów są raczej iluzoryczne. Wszystko przez to, że realne zużycie paliwa i emisja spalin wyraźnie odbiegają od wartości deklarowanych przez producentów samochodów.

O tym, że koncerny motoryzacyjne starały się omijać coraz ostrzejsze normy emisji spalin, wiadomo nie od dziś. W 2015 roku wybuchła afera spalinowa, gdy okazało się, że Volkswagen celowo instalował w swoich samochodach oprogramowanie, które wykrywało, że samochód stoi na stanowisku testowania spalin i przełączało pracę silnika w specjalny, czysty tryb. Gdy testowanie się kończyło, a auto wracało na drogę, program sterujący silnikiem przełączał się na powrót w tryb drogowy, w którym silnik lepiej pracował, ale emitował znacznie więcej spalin.

Sam Volkswagen przyznał, że nielegalne oprogramowanie znalazło się w 11 milionach samochodów sprzedawanych na całym świecie. Oszustwo dotyczyło jednak większej liczby producentów. W efekcie w 2017 roku zmieniono cykl testowania samochodów. Nowy znacznie lepiej odwzorowuje rzeczywiste warunki jazdy.

Jak twierdzą analitycy Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, to zmniejszyło, ale nie zlikwidowało różnic. I jak się okazuje, w ciągu ostatnich 12 lat realne emisje z rur wydechowych spadły symbolicznie w przypadku silników benzynowych (4,6 proc.) i nie zmieniły się w przypadku silników wysokoprężnych.

Silniki są bardziej wydajne, ale rośnie masa samochodów

Zauważono przy tym, że silniki spalinowe są coraz bardziej wydajne, ale ten postęp jest równoważony przez rosnącą masę samochodów. A rosnąca masa wynika w dużej mierze z... przepisów Unii Europejskiej, która zwiększa liczbę obowiązkowych systemów bezpieczeństwa i wspomagania kierowcy. Swoje robią również zmieniające się preferencje zakupowe Europejczyków, którzy chętnie przesiadają się na na większe i cięższe SUV-y i crossovery.

Audytorzy Trybunału stwierdzili również, że hybrydy plug-in nie powinny być traktowane jako pojazdy niskoemisyjne, co ma się zmienić w 2025 roku. Problem z tego typu pojazdami jest taki, że przy naładowanej baterii ich średnie zużycie paliwa może wynosić np. 1 l/100 km, a więc emisje gazów są minimalne. Takie dane są podawane oficjalnie, jednak jeśli ktoś nie będzie ładował baterii, a nie jest to przecież obowiązkowe, to de facto będzie jeździł samochodem spalinowym, który zużywa 8 czy 10 litrów benzyny na 100 km.

Ratunkiem wyłącznie napęd elektryczny

Czy z tego impasu jest wyjście? Kontrolerzy Trybunału Obrachunkowego wskazują, że realne zyski da dopiero przestawienie motoryzacji na napęd elektryczny. Tymczasem samochodów elektrycznych, owszem, przybywa, ale nie w takim tempie, jak jeszcze niedawno przewidywali analitycy. O ile w 2018 roku elektryczny napęd miał tylko jeden na 100 samochodów rejestrowanych w państwach Unii Europejskiej, o tyle 2022 roku był to już jeden samochód na siedem. 

Problem w tym, że np. Niemiecki Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) szacuje, że na niemieckim, największym w Europie rynku samochodowym, w 2024 roku sprzedaż samochodów elektrycznych będzie po raz pierwszy mniejsza niż rok wcześniej. Co więcej, spadek ma być niebagatelny, bo sięgnąć 14 procent, co spowoduje, że całościowy udział samochodów elektrycznych w niemieckim rynku nowych aut będzie mniejszy niż rok wcześniej.

Samochody elektryczne są za drogie. Zakaz rejestracji aut spalinowych problemu nie rozwiąże

Takie załamanie sprzedaży spowodowane jest zakończeniem programu dopłat. Wysokie ceny to dziś jeden jeden z głównych problemów samochodów elektrycznych. Są znacznie droższe niż porównywalne auta spalinowe, wobec czego ich sprzedaż musi być specjalnie stymulowana.

Niestety, nie ma większych szans na to, by to się wkrótce zmieniło. Samochody elektryczne drożeją i robią to w tempie przewyższającym wzrost cen samochodów spalinowych.

Czy ewentualny zakaz rejestracji samochodów spalinowych zmusi Europejczyków to zmiany aut na elektryczne? Niekoniecznie. Audytorzy Trybunału ostrzegają, że zakaz może wywołać zupełnie odwrotny skutek - sprzedaż nowych samochodów może się załamać, a kierowcy będą po prostu jeździć kupionymi wcześniej samochodami spalinowymi tak długo, jak tylko się da.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emisja spalin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama