Nikt nie chce kupować aut elektrycznych. Zapuszczają korzenie w salonach
Amerykańscy dealerzy alarmują, że w ostatnim czasie zdecydowanie osłabło zainteresowanie nabywców samochodami elektrycznymi. Nie można jeszcze mówić o stagnacji, ale w stosunku do sytuacji sprzed roku, znalezienie nabywcy na auto z wtyczką zajmuje obecnie dwa razy więcej czasu.
Analitycy iSeeCars zwracają uwagę na ciekawe zjawisko. Wraz z rosnącą konkurencją na rynku nowych samochodów elektrycznych znalezienie nabywcy na takie auto staje się coraz większym problemem. W ubiegłym roku przeciętny "elektryk" oczekiwał na klienta przez niespełna miesiąc. Obecnie, by znaleźć nabywcę, potrzeba już blisko dwóch miesięcy.
Transformacja w kierunku napędów elektrycznym przysparza producentom pojazdów wielu problemów. Przykładowo sprzedaż bateryjnych samochodów europejskiego potentata motoryzacyjnego - koncernu Volkswagen - w zależności od marki jest obecnie od 30 do nawet 70 proc. niższa od prognozowanej.
Z przekonaniem nabywców do zalet elektromobilności coraz większe problemy mają też dealerzy nowych aut za oceanem.
Ciekawą analizą dotyczącą preferencji amerykańskich nabywców podzielił się niedawno lokalny potentat na rynku używanych samochodów - iSeeCars. Wynika z niej, że w skali roku blisko dwukrotnie wydłużył się czas potrzebny na znalezienie klienta na nowy samochód elektryczny.
W lipcu 2022 roku, nowy samochód z wtyczką czekał na nabywcę średnio przez 25,2 dnia od momentu dostarczenia do dealera. Obecnie (w lipcu 2023 roku) średni okres oczekiwania na nabywcę wynosi już równe 50 dni.
Zjawisko tłumaczyć można po części wzrostem cen i coraz większą konkurencją. Średnia cena nowego samochodu elektrycznego w połowie ubiegłego roku wynosiła w USA 52,5 tys. dolarów. Obecnie jest to już 58,4 tys. dolarów. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że w skali roku w ofercie pojawiło się wiele nowych elektrycznych pojazdów, więc podjęcie decyzji o wyborze konkretnej oferty stało się trudniejsze.
Analitycy iSeeCars nie mają wątpliwości, że klienci rozważający dziś zakupy elektrycznych samochodów bardzo dokładnie licząc całkowite koszty eksploatacji, a te - przy ustabiliozowanym rynku paliw - trudno określić mianem "kuszących".
O tym, że Amerykanie wciąż traktują samochody elektryczne w kategorii "wynalazków dla ekscentryków" najlepiej świadczą jednak dane z rynku wtórnego. Średnia liczba dni potrzebnych na sprzedaż używanego auta elektrycznego wzrosła przez rok ponad dwukrotnie (z 26,4 do 57,8 dnia), mimo że w tym czasie średnie ceny spadły o blisko 39 proc.
Najszybciej sprzedającym się używanym elektrykiem w USA jest dziś Tesla model Y (47,6 dnia), ale nawet ona czeka na klienta średnio o 10 dni dłużej niż przeciętne używane auto z silnikiem spalinowym. Dla porównania najszybciej sprzedające się używane auto w Stanach - Honda HR-V - czeka średnio na nabywcę około 34,4 dnia, a na liście "top 20" modeli, które "rządzą" obecnie w USA, nie znajdziemy ani jednego stricte elektrycznego pojazdu.
W tym miejscu wypada dodać, że ponad miesiąc potrzebny na sprzedaż najbardziej poszukiwanych samochodów wśród modeli z napędem spalinowym wynika po prostu z chęci maksymalizacji zysków przez dealerów. Świadomi popularności konkretnych modeli sprzedawcy windują ich ceny i nie są skłonni udzielać na nie żadnych rabatów. Wiedzą bowiem, że prędzej czy później, auto i tak znajdzie nowego nabywcę za wysoką cenę.
Z punktu widzenia statystyki, najdłużej sprzedającym się używanym samochodem (bez podziału na rodzaj napędu) w Stanach Zjednoczonych jest Tesla model S. Znalezienie nabywcy na takie auto zajmuje obecnie aż 88,3 dni czyli prawie trzy miesiące. W pierwszej piątce używanych pojazdów najdłużej czekających na nowego nabywcę znajdziemy też innego słynnego elektryka z USA - Forda Mustanga Mach-e, którego sprzedaż zajmuje średnio 75,8 dnia.
Tak duży spadek zainteresowania używanymi autami z wtyczką w pewnym stopniu jest też wynikiem pojawiania się na rynku wtórnym - mniej atrakcyjnych z punktu widzenia nabywców - modeli "pandemicznych", które nie mogą się pochwalić tak bogatym wyposażeniem, jak ich młodsze odpowiedniki.