Nietoperze wsparły ekologów i zablokowały budowę kopalni litu

Przestawienie motoryzacji na elektromobilność nie jest możliwe bez zwiększenia produkcji litu. Tymczasem europejskie zasoby tego pierwiastka nie tylko są niewielkie, problemem jest również jego wydobycie. Protestują mieszkańcy, którzy obawiają się zniszczenia środowiska.

Największym producentem litu na świecie jest Australia, na podium znajdują się również Chile i Chiny. Nie wiadomo przy tym, jaka jest produkcja w USA - kraj ten nie chce bowiem dzielić się danymi.

Bez litu nie będzie aut elektrycznych. W Europie zasoby litu ma tylko Portugalia

Jedynym europejskim krajem, w którym znajdują się godne uwagi zasoby litu jest Portugalia. Tymczasem Unia Europejska chce, by od 2035 roku sprzedawano wyłącznie auta elektryczne. To oznacza uzależnienie od odstaw z innych kontynentów albo całych baterii, albo przynajmniej surowców do ich produkcji.

Portugalia próbuje rozwijać wydobycie litu, ale to nie jest taka prosta sprawa. W krajach europejskich, by uruchomić nową kopalnię trzeba spełnić szereg wymogów formalnych, prawnych i środowiskach. Istotne są również ewentualne protesty mieszkańców. A przypadku Portugalii ich nie brakuje.

Reklama

Nowej kopalni litu w Portugalii nie będzie. Przynajmniej na razie

Nowa kopalnia litu ma powstać w górach Serra da Argemela, we wschodniej części kraju. Okoliczni mieszkańcy, wspierani przez organizacje ekologiczne, mocno protestowali, obawiając się skażenia wody. Co więcej, ostatnio zyskali solidnego sprzymierzeńca. Jak poinformował portugalski Instytut Ochrony Przyrody i Lasów (ICNF), w miejscu, gdzie planowane jest wybudowanie kopalni odkryto trzy gatunki objętych ochroną nietoperzy. W związku z tym, portugalska Generalna Dyrekcja Geologii i Wydobycia (DGGM) ogłosiła, że przekłada o rok wydanie decyzji w sprawie inwestycji w Serra da Argemela.

Wydobywanie litu wymaga olbrzymich ilości wody i dewastuje środowisko

Wydobycie litu, niezbędnego w produkcji baterii litowo-jonowych powoduje zużycie olbrzymich ilości wody i dewastuje środowisko naturalne. Eksperci mówią wręcz o "paradoksie litu". Tymczasem, według Banku Ameryki, popyt na lit, który w 2020 roku wynosił 300 tys. ton rocznie, wzrośnie przed 2030 rokiem do 3 mln ton. Do jednego tylko auta elektrycznego potrzeba około 8 kg tego pierwiastka.

Lit nie występuje w przyrodzie samodzielnie, a jego pozyskanie z solanek i rud jest kosztowne. Do pozyskania z solanek służą "pola litowe" - rzędy wypełnionych roztworem stawów. Eksperci podkreślają jednak zagrożenia związane z taką metodą ekstrakcji - do pozyskania jednej tony litu potrzeba 500 tys. litrów, a według niektórych źródeł - nawet 2 mln litrów wody. To zaburza całą równowagę hydrologiczną.

Te obawy nie są bezpodstawne. Naukowcy dostrzeli już wyraźny spadek populacji flamingów w Chile, w rejonach gdzie wydobywany jest link. Ma związek ze zużywaniem wód gruntowych. W efekcie wymierają organizmy, które są naturalnym pokarmem dla flamingów. A to prowadzi do głodu i zmniejszenia populacji tego gatunku. 

Istnieje kilka pomysłów na wydajne baterie niewykorzystujące litu, albo obecnie żadne z takich rozwiązań nie jest gotowe do wejścia na rynek i zastąpienia obecnie stosowanych akumulatorów. Trudno też powiedzieć, kiedy odejście od baterii litowo-jonowych mogłoby być możliwe.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy