Niemcy przeciwne zakazowi rejestracji samochodów spalinowych
Na początku czerwca posłowie Parlamentu Europejskiego przegłosowali przepisy, w myśl których od 2035 nie będzie można w zarejestrować nowych samochodów spalinowych.
Jednocześnie przepisy te zakładają, że już w 2030 roku emisja CO2 z nowych samochodów osobowych i lekkich dostawczych ma być o 55 proc. mniejsza niż w roku 2021, co de facto dopuszcza do użytku jedynie napędy hybrydowe. Jednak nie wszystkie kraje popierają te rozwiązania.
W Polsce nowe regulacje przyjęto z niedowierzaniem i niechęcią. W naszym kraju obecnie zarejestrowanych jest zaledwie 20 tys. samochodów elektrycznych, których i tak często nie ma gdzie ładować. Co więcej Polacy kupują głównie samochody używane i to coraz starsze - w maju 2022 roku mediana wieku sprowadzanego samochodu sięgała niemal 13 lat. Liczba nowych aut kupowanych przez osoby prywatne jest niewielka (w maju było to tylko około 12 tys. sztuk). W efekcie przymus sprzedawania wyłącznie aut elektrycznych i wodorowych może doprowadzić nasz kraj do wykluczenia komunikacyjnego.
Ale zakaz sprzedawania samochodów spalinowych nie podoba się nie tylko Polakom. Nowych przepisów nie poprze również rząd niemiecki, po czym poinformował minister finansów tego kraju, Christian Lindner. Lidner powiedział wprost, że zakaz jest błędny i Niemcy go nie poprą.
Po decyzji Parlamentu Europejskiego na zagrożenia wynikające z nowych rozwiązań zwracał uwagę szereg organizacji branżowych. Między innymi Europejski Związek Producentów Samochodów (ACEA) podkreślał, że o ile popiera dążenia do wyeliminowania emisji CO2 z transportu, to jednak uważa, że odgórne, sztuczne wyznaczanie daty granicznej może być niebezpieczne.
ACEA proponuje, by w 2030 roku przygotować raport z postępów w realizacji planu, który będzie uwzględniał m.in. rozwój infrastruktury ładowania i dostępność surowców potrzebnych do produkcji akumulatorów. Zmiana przepisów będzie bowiem oznaczała znaczy wzrost zapotrzebowania na lit, grafit, mangan i kobalt. Żaden z tych pierwiastków nie jest na szeroką skalę pozyskiwany w Europie. A to oznacza uzależnienie od importu m.in. z Australii, Afryki i Ameryki Południowej. Co gorsza, zwiększony popyt spowoduje wzrost cen.
Krytyczne stanowisko zajął również niemiecki Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (Verband der Automobilindustrie). Prezes tej organizacji wskazywał, że duża część Europy pozbawiona jest infrastruktury do ładowania, ostrzegał również, że zakaz rejestrowania samochodów spalinowych podniesie ich ceny, co będzie związane ze zwiększonym popytem, narastającym przed granicznym 2035 rokiem.
W podobnym tonie wypowiedział się niemiecki automobilklub ADAC, który wskazał, że osiągnięcie neutralności klimatycznej nie będzie możliwe, jeśli prawodawcy skupią się - jak obecnie - wyłącznie na samochodach spalinowych.
Co ważne, decyzja Parlamentu Europejskiego zatwierdzającego propozycje Komisji Europejskiej ws. redukcji emisji CO2 przez samochody nie jest ostateczna, ale stanowi punkt wyjścia do negocjacji z krajami Unii Europejskiej. Dopiero po uzyskaniu ich akceptacji rzepisy zostaną ostatecznie zatwierdzone, co - szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie i wywołanych nią perturbacji gospodarczych - może być trudne do uzyskania.
***