Niemcy mieli zaciskać pasa, żeby wyjść z kryzysu, a wydadzą 780 mld zł
Volkswagen znajduje się obecnie w niełatwej sytuacji, związanej między innymi z mniejszym niż przewidywane, zainteresowaniem swoimi elektrycznymi modelami. Pomimo tego oraz szukania oszczędności, producent deklaruje wdrożenie planu ogromnych inwestycji.
Spis treści:
Volkswagen pozostaje przy planie ogromnych inwestycji
Zgodnie z planem, który jakiś czas temu przedstawiła Grupa Volkswagena, planuje ona przeznaczyć w latach 2024-2028 180 mld euro (czyli około 780 mld zł) na inwestycje. Dotyczyć mają one głównie rozwoju samochodów z elektrycznym napędem bateryjnym, elektryfikację istniejących już napędów spalinowych oraz rozwoju oprogramowania. Producent planował też otworzenie nowej fabryki w USA oraz zakładu wytwarzającego baterie w Kanadzie.
Takie informacje producent podawał na początku 2023 roku. Mówiło się też o przyspieszeniu procesu przechodzenia na samochody wyłącznie elektryczne, a szefostwo Volkswagena zapowiadało, że do 2030 roku połowa sprzedawanych na świecie przez koncern aut, będzie elektryczna.
Wszystko wskazuje na to, że pomimo kolejnych problemów, jakie ma obecnie Volkswagen, pierwotny plan pozostanie zachowany. Tak podaje dziennik "Handelsblatt", zdaniem którego rada nadzorcza zatwierdziła 180 mld euro na dalsze inwestycje. Miała jednak zastrzec, że kwota może zostać zmniejszona, jeśli nie zostaną spełnione pewne warunku. Volkswagen póki co nie komentuje tych doniesień, a na oficjalne informacje będziemy musieli zapewne poczekać do konferencji odbywającej się 13 marca, na kiedy zaplanowano podsumowanie wyników za miniony rok.
Volkswagen wprowadza program dużych cięć
Wygląda więc na to, że ogromne inwestycje będą szły w parze z dużymi cięciami. Volkswagen zapowiedział już w czerwcu 2023 roku, że zwiększy wpływy o 10 mld euro do 2026 roku, dzięki obniżaniu kosztów i poprawie wydajności. Zakładany jest wzrost zyskowności z 3 do 6,5 procenta. Jakie konkretne działania to oznacza?
Przykładowo Volkswagen chce zmniejszyć liczbę modeli, zredukować cykl życia produktów z 50 do 36 miesięcy (jak rozumiemy, chodzi o czas obecności na rynku danej generacji modelu, nim zostanie poddana modernizacji lub zastąpiona), a także ograniczyć liczbę dostępny wersji oraz wyposażenia. Jak wyglądają te zapowiedzi w praktyce?
Nowy Volkswagen Passat dostępny tylko będzie jako kombi (udział na rynku sedana był zbyt mały), zaś Arteon (który wyewoluował wszak z Passata) zniknie z rynku. Passat nie jest też dostępny już ze skrzyniami manualnymi, podobnie jak nowy Tiguan. Sam Tiguan zaś nie będzie występował w przedłużonej wersji Allspace (chociaż mówi się o zastąpieniu go innym modelem). Z oferty zniknie też T-Roc Cabrio, chociaż jest trzecim najchętniej wybieranym kabrioletem w Europie, a przez część minionego roku znajdował się nawet na pierwszym miejscu. Największe uproszczenie gamy widoczne jest jednak w modelach elektrycznych. Volkswagen sam podkreśla, że ID.7 ma o 99 proc. mniej dostępnych wariantów konfiguracji niż Golf VII.
Problemy w fabrykach Volkswagena
Zapowiedź utrzymania ogromnych nakładów na inwestycje jest o tyle istotna, że sytuacja Volkswagena w minionym roku zaczęła się robić coraz gorsza. Problemem są przede wszystkim elektryki, których sprzedaż jest aż o 60 proc. mniejsza, niż zakładano. Tymczasem plan inwestycyjny zakłada nacisk właśnie na elektryki i przyspieszenie elektrycznej transformacji.
Póki co jednak ambitne plany sprzedaży elektryków doprowadziły do przestojów w fabrykach, kiedy okazało się, że nie ma chętnych na tak wiele samochodów. W szczególnie trudnej sytuacji jest fabryka w Emden, w której powstaje między innymi ID.7 i schodząca generacja Passata. Zainteresowanie nowym flagowym elektrykiem jest znacznie mniejsze niż zakładano. To spory problem, bo nowy Passat produkowany jest w Bratysławie, więc z Emden znika spalinowy pewniak. Zaś jego obecna wersja też nie cieszy się już dużym zainteresowaniem i również odpowiedzialna jest za przestoje fabryce.
Wiele wskazuje na to, że problemy te będą się tylko pogłębiać. Volkswagen, podobnie jak inni producenci, muszą borykać się z mocną ofensywą chińskich marek, skupiających się na elektrycznych modelach. Wojnę cenową prowadzi z nimi (i europejskimi markami) także Tesla, której Model Y był najlepiej sprzedającym się nowym samochodem w 2023 roku w Europie. Kolejny problem to wyraźny spadek zainteresowania autami elektrycznymi w styczniu - przykładowo w Niemczech ich sprzedaż w styczniu zmalała o 54,9 proc. w stosunku do grudnia. Tak duża różnica wynika z zakończenia rządowych dopłat do aut elektrycznych, ale eksperci są zgodni, że wycofywanie się europejskich rządów z dotowania elektryków, spowoduje trwały spadek ich zainteresowaniem. Tymczasem właśnie na rozwijaniu elektrycznej gamy, swoją przyszłość chce opierać Volkswagen.