Nie wozić powietrza
Droższe paliwa skłaniają coraz więcej osób do wspólnego podróżowania i dzielenia się kosztami przejazdu autem.
Potrzeba matką wynalazków - głosi przysłowie. W przypadku wspólnego podróżowania autem i dzielenie się kosztami przejazdu (tzw. carpooling) potrzebę uświadomiły dwie rzeczy, które narastają od co najmniej kilku lat - szybki wzrost cen paliw oraz kryzys ekonomiczny, który znacznie przyhamował podwyżki płac.
Idea carpoolingu, która na masową skalę pojawiła się w USA już w latach 20. XX w., obecnie przeżywa prawdziwy renesans. Tym razem jednak to już nie tylko skutek rosnących kosztów utrzymania auta i nie nadążającym za tym zarobków, ale także coraz powszechniejszego dostępu do informacji. Dzięki licznym stronom internetowym, można dzisiaj łatwo i szybko umówić się na wspólny przejazd. Największe serwisy społecznościowe oferujące tego typu usługi mają już po kilka milionów użytkowników każdy. W Polsce to względna nowość, ale nasz rynek jest na tyle obiecujący, że niedawno pojawił się na nim znaczący gracz w Europie - portal społecznościowy o nieco karkołomnej nazwie BlaBlaCar.
Coraz liczniejsze są także aplikacje na tablety czy telefony ułatwiające znalezienie współtowarzysza podróży. A ponieważ dla wielu młodych ludzi obiektem pożądania - nawet jeśli z konieczności - stał się smartfon, a nie samochód, to nic dziwnego, że carpooling ma przed sobą dobre perspektywy.
Z drugiej jednak strony nie można zapominać o ograniczeniach tego sposobu przemieszczania się. Kierowca powinien dysponować wolnymi miejscami, a potencjalni pasażerowie muszą akurat w danym terminie podróżować w tym samym kierunku. Niektórym trudno też przełamać brak zaufania do obcych osób, które mają z nimi jechać autem.
Tomasz Dominiak