Nie płać za nowe auto
Najszybsze są czerwone. Najbardziej eleganckie - czarne. Za najpraktyczniejsze uchodzą srebrne.
A czy zastanawialiście się może kiedyś, jakiego koloru samochody są najtańsze? Białe i niebieskie, pozbawione metalicznego połysku, jakimi jeżdżą zazwyczaj przedstawiciele handlowi? Być może.
Ale zdecydowanie najkorzystniejszy finansowo jest zakup auta w kolorze, jakiego nie zamawialiśmy. Przynajmniej w Niemczech.
To pokłosie głośnej sprawy, którą pewien klient wytoczył jednemu z dealerów samochodowych. Gdy mieszkaniec Badenii-Wirtembergii pojawił się w salonie odebrać zamówiony przez siebie samochód okazało się, że lakier tego ostatniego ma inny kolor, niż chciał tego klient.
Mimo tego sprzedawca zażądał, by odbierający zapłacił za auto. Sprawa trafiła do Trybunału Federalnego, a ten przyznał w końcu rację zamawiającemu. W uzasadnieniu wyroku napisano, że inny kolor nadwozia dealerowi wydaje się niewielkim mankamentem, ale dla klienta może mieć kluczowe znaczenie. Zmiana zamówienia bez wcześniejszej konsultacji z klientem jest więc niedopuszczalna, a ten ostatni musi zapłacić wyłącznie za samochód w takim kolorze, jaki zamawiał.
Wyrok w tej sprawie może mieć również inne następstwa. Niewykluczone, że producenci - przynajmniej w Niemczech - zmienią swoje podejście do nazewnictwa stosowanych przez siebie kolorów. "Ocean blue" "indienbleau" czy "biscay blue" to tylko kilka z dostępnych na rynku kolorów, które często mają niewiele wspólnego z tym, co większość klientów rozumie pod pojęciem "niebieski".