Nie masz żadnych szans!
Na przejazdach kolejowych co roku ginie kilkadziesiąt osób. Niestety, w większości przypadków z własnej winy.
Kiedy widzę samochód, który wtargnął na przejazd, mogę tylko włączyć hamulec i patrzeć, jak ginie człowiek - mówi maszynista patrzący na nas z billboardów akcji "Bezpieczny przejazd zależy również od ciebie".
15 czerwca br. maszyniście autobusu szynowego jadącego przez przejazd koło Lubocienia w powiecie tucholskim nie pozostało nic innego. Prowadzony przez niego skład zmiażdżył malucha, który wjechał na tory tuż przed przejeżdżającym pociągiem. 36-letni Witold Ż. i jego 51-letni znajomy zginęli na miejscu. Kilkuletnia córka kierowcy została poważnie ranna.
To tylko jedna z wielu tragedii, do których co roku dochodzi na przejazdach kolejowych. Tylko w 2004 r. doszło do 242 zderzeń samochodów z pociągiem. Zginęło w nich 29 osób, a 107 zostało rannych. Najgorzej od pięciu lat było w 2003 r., kiedy w 266 wypadkach zginęło aż 51 osób!
Praktyka, nie teoria
Polskie Linie Kolejowe SA przygotowały kampanię medialną "Bezpieczny przejazd zależy również od ciebie", której patronami są m.in. "Motor" oraz Fundacja Krzysztofa Hołowczyca "Kierowca bezpieczny". Redakcja Motoru postanowiła pójść dalej niż rozdawanie ulotek czy wywieszanie billboardów i przeprowadzić prawdziwy crash-test samochodu osobowego z lokomotywą. Celem eksperymentu było uświadomienie kierowcom, że w konfrontacji z lokomotywą samochód nie ma najmniejszych szans, nawet przy niewielkiej prędkości pociągu.
Samochód zniszczony...
Do przeprowadzenia crash-testu wykorzystano lokomotywę EU07-449, jedną z tych, które zazwyczaj ciągną pociągi pasażerskie. Lokomotywa miała uderzyć w wysłużone, ale solidne Audi 80. Zderzenie przeprowadziliśmy oczywiście nie na szlaku kolejowym, lecz na terenie Zakładu Taboru w Łodzi. W Audi ustawionym na przejeździe umieściliśmy manekin kierowcy. Przed zderzeniem maszynista rozpędził lokomotywę do prędkości 32 km/h. Niewiele? Wystarczyło, by potężne zderzaki zmasakrowały auto.
Podczas zderzenia obserwowaliśmy odpadające kolejne elementy: części zderzaka, silnika, a nawet osłony przeciwsłoneczne z wnętrza. Manekin kierowcy został prawie wyrzucony na zewnątrz. Hamująca lokomotywa przejechała jeszcze 75 metrów, pchając przed sobą zmiażdżony samochód.
... kierowca nie żyje
Efekty eksperymentu przeszły najśmielsze oczekiwania. Nikt nie spodziewał się, że rozpędzona zaledwie do prędkości 32 km/h lokomotywa potrafi tak zniszczyć auto. Tablica przyrządów i przegroda czołowa auta zostały złamane i bardzo zgięte. Prawy fotel pasażera przestał praktycznie istnieć. Manekin miał urwaną rękę i pęknięty "kręgosłup" wykonany z kompozytowej rury. To samo z pewnością stałoby się z kręgosłupem człowieka. Mało tego, pękły nawet szwy na spodniach manekina! Przy większej prędkości pociągu z auta i manekina pozostałyby tylko szczątki.
Lokomotywa nie doznała praktycznie żadnych uszkodzeń. Jedynym śladem zderzenia był lekko zgięty stopień służący maszynistom do wspinania się do kabiny. Poza tym nie było nawet widać odrapanej farby. Na zderzakach tkwiły jedynie odpryski lakieru z Audi.
Tekst pochodzi z Tygodnika Motor. Autor: Zbigniew Dudziński.