Przejazdy i NIK
Policja i PKP biją na alarm - 97 procent wypadków spowodowali sami kierowcy. Przyczyny? Wjechanie na torowisko bez upewnienia się, czy nie nadjeżdża pociąg, omijanie półzapór, próby przejechania przed pociągiem na zasadzie "jeszcze zdążę".

Każdego roku giną kierowcy, którzy tak właśnie postępowali, a także pasażerowie ich samochodów. Byli nawet tacy, którzy nie wjechali samochodem przed lokomotywę, lecz uderzyli w wagony. Wypadki z winy personelu kolei, na przykład dróżników, należą do rzadkości, choć wszyscy pamiętamy tragedię Janusza Kuliga.
Jest też druga strona problemu. Z kontroli przeprowadzonej na kolei w 2004 r. przez Najwyższą Izbę Kontroli wynika, że przejazdy kolejowe są niebezpieczne i w fatalnym stanie. 60 procent skontrolowanych przejazdów wymagało gruntownego remontu lub wymiany istotnych elementów nawierzchni. Niektóre urządzenia (zapory i ich mechanizmy napędowe) pochodziły jeszcze z okresu II wojny światowej! W złym stanie technicznym była większość dróg dojazdowych do rogatek. Ograniczona była także widoczność torów kolejowych od strony drogi, które były zasłonięte budynkami i drzewami. W dodatku 70% z 17 tys. rogatek jest zabezpieczone jedynie znakami.