Następca Kubicy? Młody Polak szóstym kierowcą świata!

Mistrz Polski i zdobywca pucharu Rok Cup Poland zajął szóste miejsce w Rok Cup Superfinal we Włoszech. Reprezentant Polski jest szóstym kierowcą świata wśród "Rokkersów". To znakomity wynik młodego kierowcy z Tarnowa.

Rok Cup Superfinal to największa impreza kartingowa na świecie dla kierowców ścigających się w kategoriach Rok. Określana jest właśnie jako "mistrzostwa świata Rokkersów".

Maciej Gładysz urodził się w 2008 roku. Pochodzi z rodziny o bogatych tradycjach rajdowych i wyścigowych. Jego dziadek, Janusz, rywalizował na odcinkach specjalnych, a tata - Adam - jest wielokrotnym wyścigowym mistrzem Polski. Maciej, wychowując się na torach wyścigowych całej Europy, odziedziczył rodzinny talent. Był prawdziwym objawieniem sezonu 2017. Maciek wygrał wówczas pięć z siedmiu pucharowych rund, w jednej notując drugą pozycję, w kolejnej trzecią. Tarnowianin był poza konkurencją i sięgnął po tytuł kartingowego mistrza Polski już w drugim roku swoich startów. W sezonie 2017 niezwykły talent poparty ciężką pracą dał zwycięstwa w klasyfikacjach mistrzostw Polski, pucharu Polski i mistrzostw młodzików. Młodziutki tarnowianin zaliczył również znakomity występ w Finale Światowym - Rotax Grand Finals.

Reklama

Jako mistrz Polski i zdobywca pucharu Polski w kategorii Mini Rok Maciej był jednym z faworytów tegorocznego Rok Cup Superfinal. Wygrał eliminacje i w wielkim finale wystartował z pole position. Niestety, bezpardonowa walka jego rywali i brak szczęścia w końcówce najważniejszego wyścigu sprawiły, że młodziutki tarnowianin uplasował się dopiero... na szóstej pozycji wśród ponad 130 kierowców z całego świata!

Gładysz znakomicie radził sobie w międzynarodowym gronie. W czasówce, na rozpoczęcie rywalizacji uplasował się na piątej pozycji, wygrywając swoją grupę treningu oficjalnego. To dało Maćkowi bardzo dobry start w wyścigach kwalifikacyjnych, w których był jednym z najlepszych kierowców. W rankingu eliminacyjnym Polak zajął pierwszą pozycję, wygrał dwa z czterech wyścigów i w wielkim finale swojej kategorii wystartował z pole position.

Finał był niezwykle interesującym widowiskiem trzymającym w ogromnym napięciu kilkuset kibiców zgromadzonych na trybunach słynnego toru South Garda Karting we włoskim Lonato, gdzie rozgrywano imprezę. Maciej Gładysz rozpoczął rywalizację na pierwszej pozycji, ale po kilku okrążeniach stracił pozycję lidera. Po wielu wydarzeniach na torze ostatecznie minął metę na siódmej pozycji, ale kara dla jednego z rywali przesunęła go oczko wyżej.

"Finał był bardzo zacięty. Na początku wyścigu prowadziłem. Później zostałem wyprzedzony, ale odzyskałem pozycję. Popełniłem błąd w momencie kiedy zacząłem walczyć, bo dojechała do nas grupa rywali i było gorąco. Jednego z moich przeciwników obróciło, a ja, żeby nie uderzyć w niego, wyjechałem na brudną część toru i sporo straciłem. Na ostatnim kółku wszyscy się blokowali, więc ciężko było wyprzedzić. Dodatkowo jeden z rywali jadących przede mną miał awarię, okazało się, że spadł mu łańcuch, a ja byłem na jego zderzaku. Nie zdążyłem go ominąć i przez ten groźny incydent straciłem dwie pozycje. Zakończyłem finał na szóstym miejscu. Chciałbym bardzo podziękować mojej rodzinie, która zawsze mi kibicuje, zespołowi i sponsorom. Szczególne podziękowania mojemu mechanikowi, Marcinowi Bińkowskiemu, który jest bardzo dobrym specjalistą oraz szefowi teamu Wiktorowi Turkiewiczowi. Bardzo wiele się od nich nauczyłem." - powiedział po finale światowym Maciej Gładysz. 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama