Najlepsze auto-wymówki z Niemiec
Cykl dotyczący najlepszych auto-wymówek rozpoczęliśmy od samochodów francuskich. Na podium naszego redakcyjnego zestawienia znalazły się trzy pojazdy, które - poza krajem pochodzenia i słabością do mechaników - łączyły też stosunkowo rozsądne ceny.
Nie myślcie jednak, że tego typu auta muszą być tanie. Oto kilka przykładów samochodowych alibi z Niemiec...
W bundeslidze najlepszych wymówkowozów nie mogło zabraknąć odpowiednika Michaela Ballacka - drogiej, nadgryzionej zębem czasu gwiazdy, która z wiekiem coraz rzadziej nadaje się do użytku. W tej roli postanowiliśmy obsadzić mercedesa klasy E typoszeregu W210.
Ponieważ skorodowane maski, klapy bagażnika, nadkola i dachy to jedynie wierzchołek góry lodowej, w podbramkowych sytuacjach (dajmy na to: wycieczka z teściami do Lichenia) zawsze możemy oświadczyć, że amortyzator w końcu uporał się z nadgniłym kielichem i auto przycupnęło właśnie gdzieś na poboczu. Dobrym rozwiązaniem okaże się też inwestycja w 2,2-litrowego diesla, który - zwłaszcza w zimie - daje nam niemal nieograniczone pole manewru. Jeśli współpracy odmówią świece żarowe, możemy spokojnie leżeć przed telewizorem aż do wiosny. Przy dużych mrozach o uruchomieniu auta można zapomnieć. Wymiana świec żarowych, z powodu wady materiałowej, wymaga zdjęcia głowicy (w serwisie ponad 2 tys. zł). Właściciele "okularników" zawsze polegać też mogą na pokładowej elektronice, która potrafi zapewnić wiele niezapomnianych wrażeń.
Jeśli nie odpowiada nam dyskusyjna uroda "mastodonta" lub po prostu W210 jest dla nas za stary, śmiało skłonić możemy się ku jego następcy. Wprawdzie przechodząc obok W211 nie słychać już tak bardzo mlaskania korozji, ale na niezawodną wymówkową podpowiedź ze strony elektroniki zawsze możemy liczyć...
Mamy też coś dla tych, którzy nie mogą pozwolić sobie na zachodzącą rdzą gwiazdę. Usterkowym bliźniakiem W210 jest bowiem opel omega, którego lista typowych niedomagań jest niemal identyczna jak w "okularze". Tego rodzaju wymówkę, z podstawowym silnikiem 2.0 ecotec, można dziś kupić już za 5 tysięcy złotych. Pamiętajmy jednak, by nie przespać odpowiedniego momentu na złomowanie, bowiem zgodnie z przepisami masa auta oddawanego na złom nie może być mniejsza niż 90 proc. masy, jaka widnieje w dokumentach. Przy słabości omegi do tlenku żelaza może się więc okazać, że złomiarzowi trzeba będzie dopłacić...
Dobrym rozwiązaniem dla osób z zasobniejszym portfelem będzie np. ostatnia generacja volkswagena passata. W przypadku tego auta zachodzi podobna zasada, jak z winem - im model starszy, tym lepszy jako samochodowe alibi. W autach z początku produkcji standardem są koncerty w wykonaniu donośnie skrzypiącej deski rozdzielczej, którym towarzyszy często oprawa świetlna w postaci migających kontrolek i komunikatów komputera pokładowego, informującego o usterkach.
Szukającym kosztów biznesmenom i fanom Hitchcocka szczególnie polecamy cenione (przez handlarzy) egzemplarze wyposażone w dwulitrowy silnik TDI. Przez wiele lat w ofercie Volkswagena królowała jednostka 1.9 TDI, której początki datuje się gdzieś pomiędzy Jurą i Kredą. Proste rozwiązania skutkowały jednak relatywnie dobrymi osiągami i usterkowością na poziomie głazu narzutowego. Niestety, zderzenie się niemieckich inżynierów z nowoczesnością było bolesne. Pierwsza seria wysokoprężnych dwulitrówek (roczniki do 2008, kiedy silniki występowały z pompowtryskiwaczami) nękana jest licznymi usterkami. Eksploatacji nie wytrzymują: pękające głowice, rozlatujące się koła dwumasowe, notorycznie wysiadające wtryskiwacze Siemensa (ich awaria unieruchamia silnik, często np. w czasie wyprzedzania) i pompy paliwa.
W przypadku tego auta zawsze możemy też powiedzieć, że na wyczekiwane spotkanie spieszyliśmy się tak bardzo, że naszego tempa nie wytrzymała jednostka napędowa. W czasie szybkiej, autostradowej jazdy silnik ma bowiem tendencje do znacznego konsumowania oleju, co może się nawet skończyć zatarciem.
W zestawieniu najlepszych niemieckich auto-wymówek nie mogliśmy pominąć Audi i BMW. Postanowiliśmy więc uhonorować również audi A6 (C5) i bmw serii 5 (E39). W obu przypadkach gwarancją mocnego alibi są wysokoprężne jednostki o pojemności 2.5 l. Trzeba jednak zaznaczyć, że same silniki nie są wybitnie złe, tylko że przy przebiegu rzędu 400 tys. km (bo średnio właśnie tyle mają oferowane do sprzedaży auta) wymagają troskliwej opieki. W audi lubią zacierać się wałki rozrządu, bmw ma poważne problemy z pękającymi głowicami. Oba auta nękają też usterki układów chłodzenia, osprzętu silnika, zawieszenia i - w przypadku E39 - pokładowej elektroniki.
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.