Myślał że jest rajdowcem, skończył na drzewie. Kolejny "dajesz Malina"

Do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem Hondy doszło w miejscowości Kamieńczyk. Kierujący pod wpływem alkoholu 17-latek bez prawa jazdy popisywał się przed pasażerami i przy ogromnej prędkości nie opanował auta. Myślał, że jest kierowcą rajdowym, a wylądował w drzewach. Przed wypadkiem wykrzyczał "WRC k***a" - nagranie przypomina sławne "dajesz Malina".

Pasażerowie Hondy mieli dużo szczęścia. Wypadek mógł skończyć się tragicznie / fot. Policja; twitter.com/bandyci_drogowi
Pasażerowie Hondy mieli dużo szczęścia. Wypadek mógł skończyć się tragicznie / fot. Policja; twitter.com/bandyci_drogowi 

Nagrań tego typu jest całkiem sporo w internecie, ale wciąż zastanawia nas tak ochocze dążenie do autodestrukcji bohaterów tego typu filmów. Co gorsza zwykle na pokładzie wiozą również pasażerów. Tym razem nie skończyło się tragicznie, ale domorosły rajdowiec będzie miał mnóstwo problemów.

Kolejny "dajesz Malina", tym razem w Hondzie

Najpierw pojawił się komunikat policji: Pijany 17-latek bez prawa jazdy szalał Hondą Civic po leśnych drogach w okolicy Kamieńczyka. Szybka jazda i popisy przed pasażerami skończyły się utratą panowania i wypadnięciem z drogi. Samochód uderzył w drzewa z ogromną siłą. Na pokładzie oprócz domorosłego rajdowca były jeszcze dwie osoby - 18-latek i 16-latka, którzy również byli pijani. Obie ucierpiały na tyle, że trafiły do szpitala z obrażeniami ciała, a stan samochodu wskazuje na to, że pasażerowie mieli dużo szczęścia, że nie skończyło się tragicznie.

"WRC k***wa", 140 km/h i Honda wypada z drogi

Szybko jednak wypłynęło nagranie, na którym widać co za kółkiem robi 17-latek. Zbliżenie na licznik w Hondzie pokazuje około 120 km/h. Później padają bluzgi i przekleństwa, można dosłyszeć coś o "140 na godzinę" i "WRC k***a*". W pewnym momencie pasażer nagrywający film zaczyna panikować, ale jest już za późno - Honda traci przyczepność i wypada z drogi uderzając w drzewa.

Mogło skończyć się tragicznie

Oboje pasażerów trafiło do szpitala z obrażeniami ciała - nie wiadomo jak poważne są to obrażenia, ale patrząc na to w jakim stanie jest samochód po uderzeniu w drzewa, jeśli przeżyły to miały bardzo dużo szczęścia. Gdyby było go trochę mniej, mielibyśmy kolejna powtórkę z głośnego wypadku w Krakowie czy późniejszego dachowania żółtego Megane RS w Harmężach, w których łącznie zginęło aż 7 osób.

Ekipa nocnych kierowców

Chociaż auto zostało mocno pokiereszowane, łatwo rozpoznać, że jest to Honda Civic VII generacji w wersji 1.6 Sport. Auto rozwija 110 KM i przyspiesza do 100 km/h w 10,2 s, więc nie jest przesadnie szybkie, ale to nie przeszkodziło kierowcy w poczuciu się "rajdowcem". Trudno nie zauważyć również charakterystycznych naklejek na szybie i zegarach "Night drivers crew" - to oznaczenia ekipy miłośników sportowych samochodów i motocykli - grupy facebookowej o tej samej nazwie, biorącej udział w tzw. "Nocnych Spotach".

Po wypadku Hondę trudno rozpoznać. Jest kompletnie zniszczonaPolicjaPolicja
Polski Evan poświęcony przez papieża FranciszkaINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas