Motoryzacyjne marzenie prezydenta Polski. Możemy mu współczuć

W wywiadzie na Kanale Zero prezydent Duda przyznał, że ma dwa marzenia. Jedno z nich dotyczy prowadzenia samochodu. Pod tym względem polski prezydent jest w gorszej sytuacji, niż większość z nas.

Krzysztof Stanowski i Robert Mazurek na otwarcie Kanału Zero zaprosili do rozmowy prezydenta Andrzeja Dudę. Podczas niemal półtoragodzinnego wywiadu padły pytania o kwestie gospodarcze i polityczne, ale redaktorzy zapytali gościa również o marzenia. Prezydent przyznał się od dwóch. Pierwsze nie jest wielkim zaskoczeniem: Andrzej Duda marzy o prywatności. Chciałby móc pójść samotnie w góry. Chciałby "móc usiąść sobie w górach, w Gorcach ma polanie i być sam". Bez gapiów, bez ochrony, bez ciągłej świadomości bycia obserwowanym. 

Prezydent Polski marzy o tym, by poprowadzić samochód

Drugim wielkim marzeniem prezydenta Dudy jest możliwość samodzielnego poprowadzenia samochodu. Głowa państwa wszędzie jest wożona transportami zorganizowanymi przez Służbę Ochrony Państwa (SOP) - zarówno w sprawach służbowych, jak i podczas przejazdów prywatnych. 

Reklama

Prezydent w wywiadzie przyznał, że ostatni raz zajmował się wymianą opon w samochodzie w 2014 r. Od tego czasu nie musi się przejmować takimi kwestiami. Najbliższą osobą w jego rodzinie, która samodzielnie może prowadzić auto, jest jego córka.

Czy prezydent Polski mógłby samodzielnie prowadzić samochód?

Tę kwestię próbowaliśmy wyjaśnić u źródła. Gdy jakiś czas temu zadaliśmy to pytanie w biurze prasowym kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, odesłano nas do Służby Ochrony Państwa. Rzecznik prasowy komendanta SOP, PPŁK Bogusław Piórkowski odpowiedział krótko i nie do końca na temat: 

Nie otrzymaliśmy więc wyjaśnienia rozwiewającego wszelkie wątpliwości, ani wskazującego przepis, który mógłby wyjaśniać trapiącą nas kwestię. Wiadomo natomiast, że zakaz prowadzenia samochodów obowiązuje np. prezydentów i wiceprezydentów USA. 

Dlaczego prezydenci i byli prezydenci nie prowadzą samochodów?

Chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Przepisy zobowiązują służby do zapewnienia głowom państw maksymalnego poziomu ochrony. Lepiej więc, żeby pojazd, którym podróżuje głowa państwa był prowadzony przez profesjonalnego kierowcę, wyszkolonego na wypadek np. nagłego ataku. Prezydenci, z racji funkcji, które piastują, są szczególnie narażeni np. na ataki terrorystyczne.

Co więcej, ochroną służb są dożywotnio objęci również byli prezydenci. Byłemu prezydentowi przysługuje dożywotnio miesięczne uposażenie w wysokości odpowiadającej 75 proc. kwoty wynagrodzenia zasadniczego ustalonego w przepisach o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe dla Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a także ochrona na terytorium kraju na zasadach określonych przez Ministra Spraw Wewnętrznych. Za to za granicami państwa były polityk jest zdany na siebie. I tam nie ma przeciwwskazań, by sam prowadził samochód.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy