Miał działać od północy. Nie działa. Jak zwykle w Polsce

System budowany przez austriacką firmę za 5 miliardów złotych miał ruszyć o północy. Jednak z powodów technicznych nie udało się go uruchomić - dowiedział się reporter RMF FM Paweł Świąder.

Za każdy dzień opóźnienia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie naliczać wykonawcy milion złotych kary.

Austriacki Kapsch będzie też musiał zrekompensować brak opłat od kierowców, które miały wpływać już od północy. A to średnio 2 miliony 200 tysięcy złotych dziennie. Od dawna było wiadomo, że firma ma kłopoty z instalacją systemu. Eksperci wskazywali, że system w ogóle nie będzie szczelny, bo z planowanych ponad 400 bramownic, zadziałać miało ledwie 150.

Teraz okazało się, że firma nie poradziła sobie z podłączeniem urządzeń na bramownicach do swojego systemu informatycznego. Spółka w oficjalnym komunikacie zapewnia, że system ruszy w ciągu kilkunastu godzin. Niestety wciąż szwankuje rejestracja ciężarówek. Niektórzy kierowcy w kolejkach po odbiór urządzeń czekają po 18 godzin.

Reklama

***

Do południa nadal nie udało się uruchomić systemu elektronicznego poboru opłat na 1600 kilometrach autostrad i dróg.

Krzysztof Gorzkowski z polskiego oddziału firmy Kapsch zapewnia, że system zadziała jeszcze dziś po południu lub wieczorem.

- Powodem opóźnienia jest konieczność naprawy części przyłączeń urządzeń kontrolnych - powiedział Gorzkowski.

Przekonanie, że system zadziała widać w warszawskiej siedzibie firmy, gdzie trwają przygotowania do przyjęcia z okazji uruchomienia viaTOLL.

Krzysztof Gorzkowski zapowiada, że zgodnie z umową firma zapłaci Skarbowi Państwa karę za opóźnienie i pokryje straty związane z niepobieraniem opłat od kierowców za przejazd płatnymi drogami.

Kara za każdy dzień, kiedy system viaTOLL nie działa wynosi milion złotych.

(RMF/IAR)

Dowiedz się więcej na temat: GDDKiA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy