Mechanik rozbił auto kulturysty. To dopiero początek jego problemów
“Fajne było, niebieskie, szybkie - no i tyle” - podsumował Jacek Ratusznik, którego ukochane auto nie przetrwało wizyty w serwisie. Zamiast szukać usterki, pracownik zakładu postanowił się wyskoczyć na miasto. Niestety, opanowanie sportowego BMW M2 przerosło mechanika. Jak on to sobie wyobrażał?
Spis treści:
Oddając auto do serwisu, wierzymy, że nasz samochód jest w dobrych rękach. Tak myślał również Jacek Ratusznik, który swoje ukochane BMW M2 oddał na diagnostykę komputerową. Wystarczyło podpiąć komputer do samochodu i zlokalizować źródło usterki. Niestety, pracownik serwisu miał wobec samochodu sportowca inne plany.
Sportowe BMW przeleciało przez płot. Mechanika czekają poważne problemy
Samochód trafił do serwisu we wtorek rano, a już wieczorem kulturysta z Andrychowa otrzymał telefon, że jego samochód stoi rozbity na terenie prywatnej posesji w Czańcu (woj. śląskie). Jakim cudem to się stało? Przecież auto miało stać w serwisie. Szybko okazało się, że mechanik uległ pokusie i pojechał na miasto poszpanować.
Wypadł z drogi i przebił ogrodzenie. Po wszystkim uciekł
Deszcz, śliski asfalt i blisko 400 KM na tylnej osi - tyle wystarczy, by niedoświadczony kierowca zrobił sobie krzywdę. Kierującemu sportowym BMW M2 mężczyźnie zabrakło umiejętności i wyobraźni. Auto wypadło z drogi przy ul. Kłosowej, a następnie z dużą prędkością przebiło się przez betonowy murek oraz ogrodzenie. Finalnie samochód zatrzymał się na drzewie, a sprawca zbiegł. Niedługo później sprawca wrócił na miejsce i przyznał się do winy. Mundurowi wyczuli wówczas od 43-latka bardzo silną woń alkoholu. Kierował pod wpływem czy może na trzeźwo brakowało mu odwagi?
Mechanik ma problemy. Za swoją głupotę słono zapłaci
Mężczyzna, który wpadł na pomysł “przetestowania" cudzego samochodu, ma teraz masę problemów. Prawdopodobnie nie wróci już do pracy, a na dodatek odpowie za krótkotrwałe przywłaszczenie mienia oraz spowodowanie wypadku.
***