Masz SUV-a? Płać więcej, albo nie wjeżdżaj do naszego miasta
Władze Paryża kontynuują swoją krucjatę przeciwko kierowcom. Po ograniczeniu prędkości do 30 km/h w obszarze zabudowanym, na celowniku znalazły się suvy. Paryż chce pozbyć się z ulic takich pojazdów nakładając na nie dodatkowe opłaty za parkowanie.
Paryż, którego władze od lat zachęcają kierowców do przesiadki na metro i rowery, chce zmniejszyć liczbę wjeżdżających do miasta samochodów. Najnowszy pomysł zakłada nałożenie na właścicieli suvów dodatkowych opłat za parkowanie. Paryżanie mają odnieść się do tego pomysłu w zaplanowanym na luty referendum.
Mer Paryża - Anne Hidalgo - ogłosiła, że 4 lutego w mieście zorganizowane zostanie referendum dotyczącego nowej polityki parkingowej. W czerwcu radni francuskiej stolicy zadecydowali, że - by ograniczyć ruch najcięższych pojazdów - miasto potrzebuje nowych zasad naliczania opłat za parkowanie. Po wielu dyskusjach ustalono, że wysokość opłaty za korzystanie z miejskich parkingów zależeć ma m.in. od:
- rozmiaru,
- masy pojazdu,
- pojemności silnika.
W opinii radnych taka polityka ograniczyć ma wjeżdżanie na teren miasta dużych i zanieczyszczających środowisko samochodów, które zajmują nieproporcjonalnie dużo miejsca na parkingach, chodnikach i drogach dla rowerów.
Władze stolicy argumentują decyzję radnych tym, że liczba dużych, ciężkich i stwarzających duże zagrożenie dla niechronionych uczestników ruchu drogowego samochodów na ulicach Paryża systematycznie rosną. Z danych merostwa wynika, że obecnie suvy stanowią już 15 proc. ogółu poruszających się po mieście aut, a na przestrzeni ostatnich czterech lat ich liczba wzrosła o rekordowe 60 proc.
Hildago uspokaja, że "nie chodzi o zakaz wjazdu" tylko "zmianę polityki parkingowej" całej aglomeracji. Podkreśla ponadto, że zmiany nie miałby dotyczyć mieszkańców Paryża lecz wyłącznie "przyjezdnych". W rzeczywistości na zmianie najmocniej ucierpią jednak mieszkańcy okolicznych miejscowości i przedmieść, które - administracyjnie - nie nalezą już do francuskiej stolicy. Ci - podobnie jak ma to miejsce w Krakowie czy Warszawie, które przygotowują się do wprowadzenia stref czystego transportu, często dojeżdżają do pracy samochodami i - przynajmniej w pierwszym etapie podróży - nie mogą liczyć na wydajny transport publiczny. Problem w tym, że samo referendum dotyczyć będzie wyłącznie mieszkańców, więc osoby, które w największym stopniu odczuć mogą jego wyniki, pozbawione są prawa głosu.
Wypada też zauważyć, że proponowane rozwiązania mogą być dalekie od ideału. Radni nie przedstawili wprawdzie konkretnych wzorów dotyczących naliczania opłat, ale w tym miejscu pojawia się szereg pytań - chociażby o samą o definicję SUV-a. Na tym etapie nie było też mowy o rodzaju napędu, co sugeruje, że wyższe opłaty objąć też mogą właścicieli samochodów elektrycznych, a - na pewno - kierowców suvów typu plug-in. Może się wiec okazać, że najmocniej ucierpią ci kierowcy, którzy zapłacili przecież za swoje pojazdy więcej, tylko po to, by - przynajmniej lokalnie - poruszać się w sposób bezemisyjny.