Masz duże auto? Zainteresuje się nim armia

​Jesteś właścicielem samochodu terenowego, autobusu czy ciężarówki? Może się do ciebie zgłosić wojsko. Armia nasiliła akcję aktualizowania spisów pojazdów, które mogą być przejęte w ramach powszechnej mobilizacji.

Wojsko posiada sporo samochodów terenowych (na zdjęciu Honker). Armia może jednak zainteresować się dowolnym pojazdem
Wojsko posiada sporo samochodów terenowych (na zdjęciu Honker). Armia może jednak zainteresować się dowolnym pojazdem/Marcin BieleckiPAP

Generalnie są dwie grupy osób, które mogą się spodziewać kontaktu wojskowych komend uzupełnień lub władz samorządowych. Jedni, to ci, których pojazdy mają dawne przydziały mobilizacyjne. Muszą się liczyć na przykład z telefonem od WKU, czy dany pojazd wciąż mają i w jakim jest stanie. Część właścicieli takich samochodów, sprzedała je i  - wbrew obowiązkowi - nie poinformowała o tym, dlatego wciąż widnieją w wojskowych spisach.

W związku z uzupełnianiem tych spisów, z kontaktem - tym razem gmin - muszą się liczyć właściciele samochodów osobowych z napędem na cztery koła, SUV-ów, ciężarówek i autobusów. Nie jest to jednak regułą. W naszym serwisie opisywaliśmy już przypadek wciągnięcia na ewidencję wojskową Dacii Duster w wersji z napędem na jedną oś. Wojsko wyjaśniło wówczas, że nie jest to pomyłką, bo armia może potrzebować właściwie dowolny samochód.

Wojsko kieruje się "Katalogiem marek i typów pojazdów eksploatowanych w Polsce", wydawanym przez Instytut Transportu Samochodowego. Kryteria doboru wynikają z "tabeli należności do etatu, przeznaczenia jednostki wojskowej oraz zadania, jakie ma ona do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny." Generalnie wystarczy, by pojazd był dopuszczony do ruchu po drogach publicznych. W razie wątpliwości co do przydatności wybranego samochodu, można przeprowadzić jego oględziny. Co ważne, nigdzie nie jest powiedziane, że wojsko powinno interesować się wyłącznie terenówkami. "Samochody terenowe (tzw. wysokiej mobilności) nie są traktowane, w toku realizacji nakładania obowiązku świadczeń rzeczowych, w sposób szczególny" - wyjaśnił INTERIA.PL rzecznik MON.

Z czym to się wiąże wciągnięcie samochodu na ewidencję armii? Ustawa przewiduje, że właściciel takiego samochodu musi być gotowy na wezwanie sprawdzające od wojska maksymalnie 3 razy w roku na 48 godzin. Możliwe jest też wezwanie na tygodniowe ćwiczenia - raz w roku. Właściciel musi utrzymywać pojazd w takim stanie technicznym, w jakim została wydana decyzja o obowiązku mobilizacyjnym. Nie można na przykład obniżać zawieszenia, czy dokonywać innych przeróbek, które mogą sprawić, że auto będzie mniej użyteczne dla armii.

Sprzedaż takiego pojazdu także wiąże się z obowiązkami. Trzeba poinformować o tym gminę, by wykreślić samochód z wojskowych rejestrów. Są jednak także przywileje. Za korzystanie z takich samochodów armia płaci właścicielowi - to kwoty sięgające kilkuset złotych na dobę. Wojsko odpowiada też za każde uszkodzenie pojazdu, także w czasach wojny. Wojskowi zwracają uwagę, że za cywilne samochody zniszczone podczas działań wojennych, które nie zostały zmobilizowane, ich właściciele nie dostaną żadnych odszkodowań.

Źródło: TVN24/x-news

(INTERIA/RMF)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas