Marelli na krawędzi bankructwa. Zagrożone dostawy dla Nissana i Stellantisa
Marelli, dostawca części samochodowych, który stoi za oświetleniem, elektroniką i chłodzeniem w autach Nissana, Stellantisa i Toyoty, znalazł się w poważnych tarapatach. Firma może w najbliższych tygodniach złożyć wniosek o ochronę przed wierzycielami w ramach amerykańskiego prawa upadłościowego.

Spis treści:
Kłopoty finansowe Marelli to nie nowość
Firma już w 2022 roku walczyła o przetrwanie, korzystając z japońskiego systemu ADR, czyli procedury ugodowej, która pozwoliła uniknąć bankructwa. Jednak teraz sytuacja jest poważniejsza. Według doniesień agencji Kyodo, Marelli rozważa skorzystanie z procedury Chapter 11 w Stanach Zjednoczonych. Oznacza to czasowe zawieszenie spłat zobowiązań i próbę wyjścia z kryzysu pod okiem amerykańskiego sądu.
Choć taki ruch nie oznacza natychmiastowej likwidacji, to dla inwestorów i klientów jest jasnym sygnałem - Marelli ma problem z płynnością finansową.
Marelli i łańcuchy dostaw - realne ryzyko
Marelli to nie jest firma z drugiego planu. Jej właścicielem jest amerykański fundusz typu private equity KKR, ktory najpierw kupił od Nissana borykającego się z problemu producenta części Calsonic Kansei, a następnie, w 2019 Calsonic, na zlecenie KKR odkupiło od koncernu Fiat Chrysler Automobiles (za 6,2 mld euro) włoskiego producenta części Magneti Marelli. Powstała w ten sposób japońsko-włoska firma została przemianowana na Marelli.
Fuzja dwóch producentów części, którzy mieli kłopoty finansowe, niespecjalnie się powiodła. Już w 2022 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o poważnych kłopotach finansowych Marelli.
Obecnie Marelli produkuje systemy oświetlenia, komponenty elektryczne i elementy wnętrz, które trafiają do Nissana, Stellantisa, Hondy i Toyoty. Każde opóźnienie dostaw to kłopoty dla fabryk tych producentów - a to już scenariusz, którego nikt w motoryzacji nie chce powtarzać po doświadczeniach z pandemii i kryzysu półprzewodników.
Na razie przedstawiciele Marelli odmawiają komentarzy. W rozmowie z agencją Reuters stwierdzili jedynie, że nie odnoszą się do "plotek ani spekulacji rynkowych". Jednak sygnały płynące z Japonii są jednoznaczne - firma walczy o przetrwanie.
Konsekwencje dla całej branży motoryzacyjnej
Upadek tak dużego dostawcy może być kolejnym wstrząsem dla motoryzacji, która wciąż odczuwa skutki wcześniejszych kryzysów. Każdy dzień bez części to realne przestoje w fabrykach, a te oznaczają milionowe straty. Tym bardziej, że Marelli działa na całym świecie - od Europy po Japonię.
Historia pokazuje, że w branży motoryzacyjnej zawirowania jednego dostawcy potrafią szybko przerodzić się w problemy dla całego rynku. Marelli nie jest wyjątkiem - to trybik w maszynie, która nie znosi przerw. Dlatego teraz oczy całej branży zwrócone są na Tokio i Nowy Jork, gdzie zapadnie decyzja, czy Marelli przeżyje, czy będzie kolejną ofiarą kryzysu w motoryzacji.