Mandat za drapanie się po plecach. Kierowca tira musi zapłacić 240 euro

​Pogoń za terminami, pilnowanie czasu pracy, odpowiedzialność za przewożony towar, rozłąka z rodziną - wykonywanie zawodu kierowcy ciężarowego nie jest usłane różami. Hiszpański kierowca na listę wad wpisze jeszcze jeden punkt: zakaz drapania się po plecach.

Choć brzmi to jak żart kiepskiego stand-upera, wydarzyło się naprawdę. Hiszpański kierowca z Alcazar został ukarany podczas przejazdu autostradą A-23 w okolicach Teruel. Funkcjonariusz policji dopatrzył się, że prowadząc samochód ciężarowy drapał się po plecach widelcem.

Mandat dla kierowcy ciężarówki

Bohater tej historii na potwierdzenie, że to nie żart, w rozmowie z hiszpańskim El Semanal de La Mancha przedstawił dowód w postaci wystawionego przez policję dokumentu.

Według funkcjonariuszy powinien zostać ukarany, bo: 

Za to zachowanie hiszpański kierowca został obciążony karą w wysokości 200 euro, czyli mniej więcej 1000 zł. Co gorsza, nie otrzymał jej na miejscu - mandat przyszedł do niego pocztą. To oznacza dodatkową opłatę w wysokości 40 euro. W sumie, w przeliczeniu na złotówki ma więc do zapłacenia przeszło 1150 zł.

Reklama

Zapytany o to, dlaczego to zrobił, stwierdził, że spędza wiele godzin w pracy za kierownicą i po prostu czasem potrzebuje się podrapać. Jest przekonany, że drapanie nie uniemożliwia koncentrowania uwagi na drodze. Dodał też, że kierowcy ciężarówek spędzają w kabinach swoich aut mnóstwo czasu i mają normalne potrzeby. Muszą jeść, pić, czasem zapalić, nawet obgryzać paznokcie. Zdarza się im też podrapać po plecach, nie powinni być za to karani. 

To co mówi ma sens. Swoją drogą, to ciekawe, w jaki sposób funkcjonariusze byli w stanie zdalnie stwierdzić, że kierowca drapie się po plecach widelcem, w sytuacji gdy nie przebywali z nim w kabinie. Być może hiszpańska policja dysponuje sprzętem, o jakim nam się jeszcze nie śniło.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama