Luksemburg czuje się oszukany przez producentów motoryzacyjnych

Luksemburg otworzył w poniedziałek śledztwo w sprawie manipulacji wynikami emisji spalin w samochodach z silnikami Diesla. Władze tego kraju podkreślają, że zostały oszukane przez producentów motoryzacyjnych.

"Uważamy, że w związku z dużym prawdopodobieństwem użycia urządzeń udaremniających jest podstawa do złożenia pozwu przeciwko podejrzanym" - mówił dziennikarzom minister ds. ustawicznego rozwoju i infrastruktury Francois Bausch.

Podczas konferencji prasowej Bausch tłumaczył, że Luksemburg "padł ofiarą przestępstw w następstwie, których dochodziło do przyznawania homologacji samochodom". Minister uznał, że tego typu dokumenty nie zostałyby wydane, gdyby nie doszło do fałszerstw podczas testów.

W grudniu Komisja Europejska wszczęła procedury o naruszenie prawa UE przeciw siedmiu krajom członkowskim za brak sankcji wobec producentów samochodów w związku z manipulowaniem emisjami w tym przeciwko Luksemburgowi.

Reklama

Komisja stwierdziła, że państwa te nie ustanowiły systemu kar, które zniechęcałyby producentów samochodów do łamania przepisów dotyczących emisji lub - jeśli takie regulacje miały - nie stosowało ich, gdy prawo było naruszane. O lekceważenie zasad dotyczących homologacji i dopuszczania samochodów do użytkowania oskarżone zostały Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Litwa, Luksemburg, Hiszpania i Grecja.

Obecny system homologacji w UE oparty jest na wzajemnym zaufaniu; samochód, który otrzyma certyfikat w jednym z państw członkowskich, może być bez dalszych formalności sprzedawany na całym unijnym rynku. Takie regulacje nie sprzyjają jednak rygorystycznemu egzekwowaniu przepisów, bo krajom z dużym przemysłem samochodowym zależy na tym, by ich producenci mogli bez przeszkód sprzedawać auta w całej UE.

W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.

Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. W ramach ugody z wymiarem sprawiedliwości USA zobowiązał się do wykupienia bądź przekonstruowania setek tysięcy samochodów z silnikami Diesla, wpłacenia 2,7 mld dolarów na fundusz wspierania projektów ochrony środowiska oraz zainwestowania 2 mld dolarów w infrastrukturę służącą redukowaniu emisji.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy