Lejemy i schnie...
Gdyby ser miał tyle dziur, co polskie drogi, byłby przezroczysty; Nie ma co uzasadniać. Trzeba przeżyć tę jazdę - tak oceniają polskie drogi Czytelnicy naszego serwisu. Tymczasem tu i ówdzie drogowcy zabrali się do łatania dziur...
Jedną z takich ekip reporter INTERIA.PL spotkał w Krakowie. Przez chwilę obserwowaliśmy jej pracę. To niezbyt żmudne i skomplikowane zadanie. Najpierw taką "dziurę" czyści się, a później zalewa asfaltem. Procedura taka jest szybka, ale czy na pewno skuteczna?
Dziury naprawiane są bez względu na pogodę. Może dlatego bywa tak, że po kilku miesiącach "łata" kruszy się i ... mamy kolejną dziurę.
A może są tego inne przyczyny? Zapytany przez nas dżentelmen, który naprawia drogi odpowiedział, że nie zna się na tym. My lejemy, wyrównujemy i schnie. Reszta nas nie obchodzi .
No i wszystko jasne...
TUTAJ galeria wybranych dziur polskich dróg nadesłanych przez naszych czytelników.