Lawina rusza. Korea sprawdzi emisję spalin VW i Audi

Władze Korei Południowej zapowiedziały we wtorek, że zbadają poziomy emisji dwóch modeli z silnikami Diesla Volkswagena i jednego wyprodukowanego przez Audi. W przypadku wykrycia nieprawidłowości kontroli poddane zostaną wszystkie niemieckie auta - podał Seul.

Szacuje się, że skontrolowanych będzie 4-5 tys. samochodów, wśród których będą modele Volkswagena - Jetta i Golf, a także A3 Audi. Sprawdzane samochody zostały wyprodukowane w latach 2014-2015 - poinformował przedstawiciel południowokoreańskiego ministerstwa ochrony środowiska.

"Jeżeli władze Korei Południowej wykryją jakiekolwiek nieprawidłowości w samochodach z silnikiem Diesla koncernu VW, wtedy kontrolą mogą zostać objęte wszystkie niemieckie samochody z silnikami na olej napędowy" - podkreślił przedstawiciel resortu w rozmowie z agencją Reutera.

Reklama

Zapowiedzi władz w Seulu nie skomentował koncern Volkswagena. Lokalni analitycy prognozują, że skandal wokół koncernu niemieckiego koncernu, w skład którego wchodzi też Audi, odbije się na wynikach sprzedaży niemieckiej firmy na terytorium Korei Południowej. Zyskają natomiast na tym krajowi producenci.

"Klienci z Korei Południowej są bardzo wrażliwi na takie doniesienia, a ostatnie wiadomości z USA będą mieć wpływ na rynek samochodów z importu" - ocenił Suh Sung-mun z Korea Investment & Securities.

Od 2011 roku odnotowywano w Korei Południowej stopniowy wzrost zainteresowania niemieckimi samochodami. W pierwszych ośmiu miesiącach br. import z Niemiec wzrósł o ponad 18 proc. do poziomu 4,5 mld dolarów. Samochody z silnikami Diesla stanowiły 68 proc. wszystkich aut sprowadzonych do kraju w pierwszej połowie 2015 roku.

Dzień wcześniej ujawniono, że w USA VW manipulował informacjami dotyczącymi pomiarów spalin. Sprawę bada amerykański resort sprawiedliwości. Zaniepokojenie doniesieniami o tej manipulacji wyraził Biały Dom. Rząd Niemiec zarządził sprawdzenie samochodów VW.

Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt zarządził sprawdzenie pojazdów Volkswagena, podkreślając, że mają się tym niezwłocznie zająć niezależni biegli.

Szef Volkswagena Martin Winterkorn poinformował w niedzielę o zarządzeniu zewnętrznego śledztwa w związku z oskarżeniami EPA. Wydał oświadczenie, w którym podkreślił: "Osobiście głęboko ubolewam nad tym, że nadużyliśmy zaufania naszych klientów i opinii publicznej".

Federalna Agencja Ochrony Środowiska USA (EPA) zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach. EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów marki Volkswagen i jednego z modeli Audi.

Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie ma umożliwiać uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

Amerykanie zwrócili dotąd uwagę na modele Jetta, Golf, Beetle i Audi A3 z lat 2009-2015 oraz model Passat z lat 2014-2015.

Teoretycznie Volkswagenowi mogłyby grozić kary w wysokości do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD.

Tak Volkswagen reklamował na rynku amerykańskim silniki Diesla:

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy