Łada znów tarapatach! Nowy prezes uratuje markę?
Akcjonariusze AutoWAZ coraz pilniej rozglądają się za nowym prezesem. Spółka holdingowa Roztec, która kontroluje rosyjskiego giganta motoryzacyjnego, potwierdziła, że w najbliższym czasie odejdzie dotychczasowy prezes AutoWAZ - Bo Andersson.
Kadencja Szweda wygasa z końcem grudnia. Wszystko wskazuje na to, Andersson pożegna się ze stanowiskiem szybciej. Niewykluczone, że jego odwołanie nastąpi już 15 marca. Zmiana na stanowisku prezesa pomóc ma otrząsnąć się firmie z krachem finansowym wywołanym sankcjami nałożonymi na Rosję w związku z zaangażowaniem się w wojnę na Ukrainie.
Andersson przez lata związany był z General Motors. Swoją przygodę z rosyjską motoryzacją rozpoczął dopiero w 2009 roku. Początkowo objął stanowisko prezesa Grupy GAZ. Firma miała wówczas 8,8 mld rubli straty. Gdy w 2013 roku Andersson żegnał się z GAZem i przechodził do AutoWAZ, Grupa mogła się już pochwalić zyskiem ponad 30 mld rubli.
Podobnych wyników oczekiwali właściciele akcji AutoWAZ. Szwed rządził w Togilatti twardą ręką i przeprowadził wiele rewolucyjnych zmian. W ostatnich latach, w wyniku restrukturyzacji, pracę w różnych zakładach należących do koncernu straciło blisko 33 tys. osób (poziom zatrudnienia spadł z 77 do 44 tys.). Wprowadzenie "nowej jakości" Łady wiązało się m.in. ze zmianą poddostawców a nawet samego logo marki. Pod rządami Anderssona w cennikach zadebiutowało aż czternaście nowych modeli opracowanych wspólnie z konstruktorami Renault-Nissan.
Niestety, przejście Anderssona do AutoWAZ zbiegło się w czasie z rynkową zapaścią wywołaną sankcjami nałożonymi na Rosję po zaangażowaniu się w konflikt na Ukrainie. Popyt na nowe auta spadł na lokalnym rynku o ponad 30 proc., co nie pozostało bez wpływu na kondycję finansową firmy. Miniony rok zamknął się rekordową stratą - trzykrotnie wyższą niż w roku 2014.
Przypominamy, że jeszcze w grudniu ubiegłego roku fabryka w Togliatti zatrzymała linie produkcyjne modelu Priora. Na auto zdecydowało się wówczas tylko 2678 nabywców, czyli aż o 36 proc. mniej niż dwa lata temu. W lutym bieżącego roku, by uniknąć kolejnej redukcji etatów, w fabryce wprowadzony został czterodniowy tydzień pracy. Wg najnowszych prognoz w bieżącym roku popyt na nowe auta ze znaczkiem Łady skurczy się o 13 proc.