Koszmarny wypadek. Kierowca BMW zabił 6 osób
Sześć osób zginęło po tym, jak wczoraj w Kamieniu Pomorskim (Zachodniopomorskie) samochód osobowy wjechał w grupę ludzi idącą chodnikiem.
Dwoje rannych dzieci przebywa w szpitalu. Kierowca bmw był pijany.
Do tragedii doszło w centrum miasta na ulicy Szczecińskiej, gdy chodnikiem do przejazdu kolejowego z opuszczonym szlabanem zbliżała się ośmioosobowa grupa. Miejsce wypadku znajduje się przy skrzyżowaniu i przed przejazdem kolejowym. Obowiązuje tam prędkość 50 km/h.
Po uderzeniu samochodu ciała ofiar zostały rozrzucone na przestrzeni kilkudziesięciu metrów, a bmw dachowało. W grupie pieszych był policjant z żoną i trojgiem dzieci oraz troje ich znajomych.
Z nieustalonych przyczyn bmw wjechało na chodnik i potrąciło śmiertelnie pięć osób. Jedno z dzieci zmarło w szpitalu podczas reanimacji. Dwoje innych przewieziono do jednego ze szczecińskich szpitali klinicznych.
26-letni kierowca bmw był pijany. Miał w wydychanym powietrzu dwa promile alkoholu. Został zatrzymany i będzie przesłuchany, gdy wytrzeźwieje. Samochodem wraz z nim jechała 20-letnia kobieta, która była trzeźwa.
Sprawcy wypadku grożą zarzuty związane ze spowodowaniem katastrofy w ruchu lądowym - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz. Za to przestępstwo popełnione w stanie nietrzeźwym grozi do 15 lat więzienia.
Jak podała policja, sprawca to mieszkaniec Kamienia Pomorskiego, który był już notowany za jazdę pod wpływem alkoholu. W 2006 r. zatrzymano mu na rok prawo jazdy.
Jak powiedział PAP rzecznik zachodniopomorskiej policji, policja bierze pod uwagę, że przyczyną wypadku mogły być alkohol i brawura, a także jego umyślne spowodowanie. Wieczorem w szpitalu, w którym przebywają ranne dzieci, poinformowano, że stan około 8-letniego chłopca jest bardzo ciężki, przebywa on na oddziale intensywnej terapii; 10-letnia dziewczynka "w stanie lepszym" przebywa na oddziale chirurgii. Dzieci odwiedził w szpitalu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Jak powiedziała dziennikarzom dyrektor szpitala Maria Ilnicka-Mądry, chłopiec "ma bardzo poważne wielonarządowe urazy zagrażające życiu, u dziewczynki zaś zdiagnozowano podejrzenie urazu uda i ogólne potłuczenia".
Dodała, że dziewczynka jest przytomna, ale "obecnie jest zbyt wcześnie, aby rozstrzygająco wyrokować o jej stanie zdrowia". Dodała, że bliscy dzieci mają niebawem dojechać do szpitala i pozostają w kontakcie telefonicznym z placówką. Arłukowicz, który przebywał w domu w Szczecinie, odwiedził ranne dzieci w szpitalu. Powiedział, że sytuację monitoruje i koordynuje wojewoda zachodniopomorski, który zadba, by rodzinom ofiar udzielono wszelkiej pomocy.
"Przy dzieciach ciężko pracują lekarze, trwa ciągle diagnostyka. Trzeba dać lekarzom czas, bo jest dopiero kilka godzin po wypadku" - dodał.
Minister zaznaczył, że "plaga pijanych kierowców to zagrożenie dla nas wszystkich, nie tylko dla ich samych; wymaga surowego ścigania i karania".
Na miejsce tragedii przyjechał komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński, by spotkać się m.in. z bliskimi ofiar. W rozmowie z dziennikarzami nie chciał wypowiadać się na temat przyczyn wypadku. Podkreślił, ze ma to ustalić prowadzone śledztwo.
Stawianie hipotez, w sprawie przebiegu wypadku przed przesłuchaniem świadków i zakończeniem oględzin, nie byłoby uprawnione - zaznaczył Działoszyński.
Komendant złożył kondolencje rodzinom ofiar, a także podziękował policjantom i innym służbom, które brały udział w akcji ratunkowej. Wyraził wdzięczność także psychologom i przedstawicielom lokalnego samorządu, którzy pomagali ratownikom. Do Kamienia Pomorskiego przyjechał też wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz. Dochodzenie policyjne decyzją komendanta zostanie przeniesione z Kamienia Pomorskiego do innej jednostki.
Bliscy funkcjonariusza, który wraz z żoną i dzieckiem zginął w wypadku w Kamieniu Pomorskim, zostaną objęci szczególną opieką - zapewniło w oświadczeniu przekazanym w środę Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz polecił komendantowi głównemu policji gen. Markowi Działoszyńskiemu objęcie osobistym nadzorem postępowania w tej sprawie. Szef policji został zobowiązany ponadto do zadbania o to, by rodzina funkcjonariusza otrzymała niezbędne wsparcie.
Zmarły funkcjonariusz miał 39 lat; był przewodnikiem psa policyjnego. Służył w policji 17 lat.
O wsparciu rodzin ofiar zapewnił też burmistrz Kamienia Pomorskiego Bronisław Karpiński. Poinformował, że bliskim ofiar zostanie udzielona wszelka pomoc, materialna i psychologiczna.