Koniec z szybka jazdą? W autach pojawi się "inteligentny ogranicznik prędkości"
Czy wiecie, co oznacza skrót ISA? Nie? No to wkrótce się dowiecie. W przyszłym roku Komisja Europejska ma ogłosić nowy (poprzedni pochodzi z 2009 r.) zestaw zaleceń, dotyczących rozwiązań technicznych, sprzyjających poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zapewne poczesne miejsce wśród nich zajmie właśnie ISA, czyli Intelligent Speed Assistance - inteligentny ogranicznik prędkości. Bardzo możliwe, że wkrótce trafi on również na listę obowiązkowego wyposażenia nowo wprowadzanych na rynek modeli samochodów - obok ABS, ESP, czujników ciśnienia powietrza w ogumieniu, czy sygnalizacji przypominającej o zapięciu pasów.
ISA ściśle współpracuje z pokładowym systemem rozpoznawania znaków drogowych, obecnie spotykanym w droższych autach, najczęściej jako element wyposażenia opcjonalnego. Gdy kamera zainstalowana w przedniej części pojazdu znajdzie i zidentyfikuje ograniczenie prędkości, przekaże odpowiednią informację do sterownika, który spowoduje, że samochód samoczynnie łagodnie zwolni (hamowanie odbywa się głównie przez zmniejszenie ilości paliwa dopływającego do silnik) i zacznie jechać z szybkością mieszczącą się w limicie. Na dłuższych odcinkach dróg ISA ma być wspomagany przez GPS i nawigację.
Wprowadzenie inteligentnego ogranicznika prędkości jest mocno wspierane przez Euro NCAP, instytucję oceniającą bezpieczeństwo samochodów, która obiecuje przyznawać dodatkowe punkty pojazdom z zainstalowanym asystentem ISA. Wielkim zwolennikiem tego systemu jest także European Transport Safety Council, mieszcząca się w Brukseli wpływowa organizacja pozarządowa, której celem jest działanie na rzecz bezpieczeństwa na drogach. ETSC powołuje się na przeprowadzone w ubiegłym roku w Norwegii badania, z których wynika, że ISA może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków o jedną piątą, a liczby ich ofiar śmiertelnych aż o 30 proc.
Pierwszymi samochodami, w których instaluje się system ISA, są volvo XC90 oraz ford S-max (tu działa w zakresie 30-200 km/godz.). Co ciekawe, Ford o wpływie tego rozwiązania na bezpieczeństwo wspomina jakby mimochodem, podkreślając przede wszystkim, że jest to sposób na uchronienie się przed karami za przekroczenie dopuszczalnej prędkości. "Wielu kierowców nie uświadamia sobie, że jadą zbyt szybko. O tym, że popełnili wykroczenie, dowiadują się dopiero wtedy, gdy otrzymują pocztą przesyłkę z mandatem z fotoradaru. ISA pozwoli uniknąć przykrych niespodzianek" - czytamy w poświęconych nowince materiałach europejskiej gałęzi Forda. Opis uzupełniają informacje na temat sankcji, które grożą w różnych krajach za przekroczenie prędkości.
I tak dowiadujemy się, że w Niemczech w zorganizowanej w zeszłym roku, trwającej 24 godziny, policyjnej akcji, której celem było poskromienie piratów drogowych, mandatami za zbyt szybką jazdę ukarano 93 tysiące kierowców. W Wielkiej Brytanii, gdzie nadmierna prędkość jest, jak się ocenia, przyczyną śmierci 14 proc. wszystkich ofiar wypadków drogowych, maksymalna kara za to wykroczenie wynosi obecnie 10 tys. funtów. Na niektórych brytyjskich autostradach zainstalowano supernowoczesne fotoradary, które mogą jednocześnie monitorować cztery pasy ruchu.
ISA ma oczywiście również swoje słabości. Podstawową jest, zrozumiała skądinąd, możliwość wyłączenia tej funkcji przez kierowcę - można to uczynić w dowolnym momencie, wciskając odpowiedni przycisk na kierownicy. Wspomnieć też należy o niedoskonałościach decydującej o działaniu ISA funkcji rozpoznawania znaków drogowych. W relacji z dziennikarskich jazd podczas prezentacji nowej toyoty avensis sygnalizowaliśmy, że zainstalowana w tym samochodzie kamera odczytywała ograniczenia prędkości na... zjazdach z autostrady. I, mimo że wcale z tych zjazdów nie korzystaliśmy, wszczynała alarm. Gdyby była sprzężona z systemem ISA, auto nagle zaczynałoby zwalniać. Co byłoby nie tylko irytujące, ale też zaskakujące dla innych uczestników ruchu, a przez to niebezpieczne.