Koniec z "Pieniędzmi za rupieć"!
W USA zakończyła się akcja "Pieniądze za rupieć".
Inicjatywa ta polegała na wypłacaniu subwencji w wysokości 3 500 - 4 500 dolarów właścicielom samochodów, którzy kupią nowy, bardziej wydajny oraz ekologiczny pojazd, jednocześnie pozbywając się starego. Brało w niej udział 2000 dealerów.
Już w pierwszy dzień trwania akcji zanotowano prawie 23 tysiące transakcji. Bardzo duża liczba chętnych zaskoczyła amerykańskie władze, które liczyły, iż zaplanowany na miesiąc program obejmie około 250 000 pojazdów. Tymczasem w takim tempie limity zostałyby przekroczone mniej więcej po jedenastu dniach!
Cztery dni po starcie programu "Pieniądze za rupieć" administracja Baracka Obamy ostrzegła Kongres o możliwości szybkiego zużycia olbrzymiej sumy 950 milionów dolarów przeznaczonych na dopłaty, a tym samym przedwczesnego zakończenia akcji. Chaos rozpoczął się, gdy dealerzy zaczęli informować rząd o możliwości utraty kontroli nad dokonanymi operacjami - wiele osób chciało jak najszybciej skorzystać z dopłat, obawiając się niespodziewanego zakończenia programu.
W pierwszych dniach sierpnia amerykański senat podjął decyzję o zwiększeniu funduszy przeznaczonych na dopłaty. Okazało się bowiem, że początkowa pula niemal 1 miliarda dolarów "rozeszła się" w ciągu zaledwie 10 dni i zaowocowała sprzedażą ponad 200 tys. aut!
Obecnie można już podsumować całą akcję. W ciągu miesiąca dokonano
457 476 transakcji. Udzielono rabatów w wysokości 1,91 miliarda dolarów. W kolejce czekają jeszcze transakcje na 400 milionów dolarów wymagające wypłacenia z budżetu USA 100 milionów dolarów.
Amerykański przemysł motoryzacyjny w krótkim czasie odczuje pozytywne skutki akcji. Ile dokładnie samochodów zostało sprzedanych w ciągu tego "gorącego" miesiąca, będzie wiadomo już 1 września, gdy zostaną opublikowane szczegółowe raporty.
Zarówno z tej akcji, jak i podobnych zorganizowanych np. w Niemczech płynie jeden wniosek - jeśli rządowi zależy na zwiększeniu sprzedaży nowych, bezpieczniejszych i bardziej ekologicznych pojazdów, to jest na to prosty sposób. Może warto go wypróbować w Polsce?