Konfiskata samochodów już niedługo. Nie wszyscy będą równi wobec prawa
Kwestia konfiskaty samochodów pijanym kierowcom jest dyskutowana już od kilku lat i od początku budzi sporo emocji. Ostateczny projekt przepisów rozwiązał część kontrowersji, ale nie wszystkie.
Na temat konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom mówi się już od kilku lat, a konkretnie od połowy 2021 roku. Gorąca debata rozpoczęła się po tragicznym wypadku, który szeroko komentowały media w całym kraju. 3 lipca około godziny 15:00 na drodze wojewódzkiej numer 871 w Stalowej Woli doszło do tragedii. W Audi A4, którym podróżowało małżeństwo z synem, uderzyło jadące z naprzeciwka Audi S7.
W wyniku zdarzenia zginęła 37-letnia kobieta oraz jej 39-letni mąż. Ich 2,5-letnie dziecko przeżyło. Małżeństwo osierociło je oraz dwójkę jego rodzeństwa, które szczęśliwie tego dnia nie podróżowało z rodzicami. Za kierownicą Audi S7 siedział Grzegorz G., któremu postawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także prowadzenia pod wpływem alkoholu oraz pod wpływem leków mających negatywny wpływ na zdolności psychomotoryczne i to w stężeniu znacznie przekraczającym stężenie terapeutyczne.
13 grudnia 2023 roku sąd w Stalowej Woli uznał Grzegorza G. winnego zarzucanych mu czynów i zastosował wobec niego najwyższy wymiar kary - skazał go na 14 lat pozbawienia wolności. Oprócz tego ma orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i musi zapłacić po 100 tys. zł każdemu z osieroconych dzieci oraz 70 tys. zł kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny.
Zanim jeszcze kierowca Audi S7 stanął przed sądem, w Polsce rozgorzała dyskusja na temat tego, czy sankcje wobec pijanych kierowców są wystarczająco dotkliwe oraz co można zrobić, aby zapobiec podobnym tragediom w przyszłości. Już dwa tygodnie po zdarzeniu ówczesny premier Mateusz Morawiecki, zapowiedział wprowadzenie nowych przepisów, pozwalających na konfiskowanie samochodów pijanym kierowcom.
Zgodnie z ostatecznym kształtem ustawy, przepadek samochodu, którym kierował pijany kierowca, przepisy dotyczące przepadku pojazdu, stosowane będą niejako automatycznie:
Oznacza to, że wymierzenie takiej kary nie jest pozostawione do decyzji sądu. Jeśli zostają spełnione konkretne warunki, prawo dotyczące konfiskaty pojazdu ma być zawsze (z jednym wyjątkiem) stosowane. Zgodnie z ustawą, samochody będą tracić kierowcy, którzy:
- prowadzili mając powyżej 1,5 promila alkoholu
- spowodowali wypadek, mając ponad 1 promil alkoholu
- jeśli wypadek spowodował kierujący mający od 0,5 do 1 promila alkoholu, przepadek pojazdu pozostaje do decyzji sądu
Wokół projektu przepisów pozwalających na orzekanie przepadku pojazdu, którym kierował pijany kierowca, pojawiło się wiele kontrowersji. Jedna z najważniejszych dotyczyła tego, co w sytuacji kiedy pijany kierowca nie jest właścicielem pojazdu, który prowadził. Eksperci i komentatorzy zgodnie wskazywali, że odbieranie pojazdu osobie trzeciej, która pożyczyła w dobrej wierze pojazd znajomemu, zupełnie nie mając świadomości, że będzie on prowadził go pod wpływem alkoholu, nie ma wiele wspólnego ze sprawiedliwością. Podobnie - konfiskowanie pojazdów należących do firm leasingowych czy wypożyczalni.
Wątpliwości budziła też sytuacja, kiedy pijany kierowca jest tylko współwłaścicielem pojazdu. Czy na przykład współmałżonek także powinien zostać pozbawiony samochodu, chociaż niczego złego nie zrobił?
Ustawodawca odniósł się do tych zastrzeżeń i przepisy w powyższych sytuacjach nie nakazują odbierania pojazdu. Jeśli sprawca nie jest jedynym właścicielem samochodu, który prowadził, szacowana jest wartość auta i tej wartości grzywnę musi zapłacić skazany. Natomiast w przypadku, gdy pojazd został uszkodzony w wypadku, który spowodował pijany kierowca, zasądza się kwotę równą wartości samochodu sprzed zdarzenia.
Krytyczne komentarze wywołuje natomiast kwestia kierowców zawodowych, którzy w sytuacjach gdy zostaną złapani na prowadzeniu pod wpływem alkoholu lub spowodują wypadek w stanie nietrzeźwości, traktowani będą inaczej niż pozostali:
Maksymalna wysokość takiej nawiązki to 100 tys. zł, więc kara nadal może być bardzo dotkliwa. Inne zasady dla kierowców zawodowych zostały najprawdopodobniej ustalone w celu uniknięcia sytuacji, w której kierujący musiałby płacić ogromną grzywnę, zupełnie niewspółmierną do swoich możliwości finansowych. Przykładowo cena kilkuletniego ciągnika siodłowego z naczepą to zwykle setki tysięcy złotych, a nowego pół miliona i więcej.
Trudno jednak nie zauważyć, że kierowca prowadzący samochód nie w celach służbowych, może być w podobnej sytuacji. Drogi pojazd taki mógł pożyczyć od znajomego, albo wziąć z wypożyczalni, zaś wartość auta nie musi mieć nic wspólnego z jego faktycznymi możliwościami finansowymi. Innymi słowy, gdy pijany kierowca zostanie zatrzymany w pożyczonym samochodzie za pół miliona złotych, to sąd obligatoryjnie nałoży na niego grzywnę na taką właśnie kwotę. W przypadku kierowcy zawodowego, który prowadził pojazd o wartości pół miliona złotych, kara wyniesie najwyżej 100 tys. zł.
Nowelizacja pozwalająca na konfiskatę pojazdów, którymi kierowali pijani kierowcy, została już przyjęta, a w życie wejdzie 14 marca. Do tego czasu jej kształt się nie zmieni, choć oczywiście nie można wykluczyć, że nowa koalicja rządząca będzie chciała docelowo wprowadzić nowelizację do przepisów, przygotowanych przez swoich poprzedników.