Komunikacyjny chaos po 30 listopada?
Większość miast nie zdąży z przygotowaniem przepisów dotyczących opłat za parkingi. Za 3 dni przestanie obowiązywać ministerialne rozporządzenie i prawie w całej Polsce będzie można parkować w miastach, nic za to nie płacąc. Ale nie w Krakowie.
Od przyszłego tygodnia, zgodnie z decyzją Trybunału Konstytucyjnego przestanie obowiązywać rozporządzenie ministra, które regulowało pobieranie opłat za parkingi publiczne. Automatycznie powinna wejść w życie odpowiednia ustawa. Niestety, nie wejdzie, bo została podpisana przez prezydenta zbyt późno i lokalni samorządowcy nie zdążą przygotować odpowiednich przepisów miejskich.
Opłaty za parkowanie nie będą więc pobierane przynajmniej przez miesiąc. Dziś władze miast liczą już straty i wyliczają problemy. Brak opłat - zdaniem Zarządu Dróg i Komunikacji we Wrocławiu - oznaczać będzie duży kłopot dla samych kierowców, bo trudniej będzie im znaleźć miejsce parkingowe.
-
W miastach, w których nie ma opłat parkingowych, centra są zapchane, nie sposób znaleźć tam miejsc do parkowania. Zamieszanie na wąskich najczęściej uliczkach centrów takich miast generuje ruch pojazdów poszukujących wolnego miejsca do parkowania
- mówi Krzysztof Kiniorski z ZDiK.
Stracą też samorządy, np. Wrocław nie zarobi 500 tys. złotych. Na zaniedbaniach administracji poszkodowane będą też firmy obsługujące miejsca parkingowe, nie wykluczone więc, że będą domagały się odszkodowań od rządu.
Ale to co nie udało się stolicy Dolnego Śląska, udało się Krakowowi. Projekt uchwały miał tam być czytany na dwóch kolejnych sesjach i dopiero potem opublikowany w Dzienniku Urzędowym. Jednak pod Wawelem zrobiono zupełnie inaczej. Dwa czytania uchwały odbyły się na jednej sesji, a nie na dwóch, potem od razu zaakceptowano projekt. Rano uchwała trafiła do biura prawnego wojewody.
Skrócony zostanie także okres vacatio legis: -
Przepisy wymagają w takim przypadku 14-dniowego vacatio legis, jednak przepisy dopuszczają także skrócenie tego okresu ze względu na ważny interes państwa
- mówi RMF Renata Dubowiak z urzędu wojewódzkiego. Oznacza to, że od poniedziałku opłaty będą pobierane tak, jak zwykle, a miasto nie straci 200 tys. złotych.