Kolejny problem samochodów autonomicznych - pokonała je mgła
San Francisco nie bez powodu nazywane jest „miastem mgły”. To specyficzne zjawisko klimatyczne jest charakterystycznym elementem niemal każdego poranka w amerykańskiej metropolii i chociaż bez wątpienia zapewnia piękne widoki, jednocześnie utrudnia jazdę jego mieszkańcom. Jak się jednak okazuje – z problemem braku widoczności mierzą się nie tylko kierowcy.
Jak informują lokalne media - obfite mgły nad San Francisco unieruchomiły niemal całą flotę autonomicznych samochodów firmy Waymo. Samodzielnie poruszające się pojazdy nie mogąc poprawnie korzystać ze swoich czujników, zdecydowały się zatrzymać na poboczu.
Pech chciał, że samochody postanowiły "przeczekać" złe warunki pogodowe w grupie. Tym samym skutecznie zablokowały jedną z ulic prowadzących do centrum. Jak można się domyślić - z uwagi na wczesną godzinę i wzmożony ruch mieszkańców jadących do pracy - dosyć szybko utworzył się niemały korek.
Na irytacje kierowców nie trzeba długo czekać. Dziennik San Francisco Chronicle opisuje, że osoby stojące za autonomicznymi pojazdami - nieświadome braku ich kierowców - krzyczeli, mrugali światłami i trąbili, by te kontynuowały jazdę.
Dopiero po kilkunastu minutach pojazdy wznowiły jazdę, prawdopodobnie "stwierdzając", że mgła ustaje i czujniki mogą już pracować jak należy.
To zresztą nie pierwsza taka sytuacja, która dotknęła mieszkańców San Francisco. Można wręcz przypuszczać, że są oni już przyzwyczajeni do problemów z autonomicznymi samochodami.
Jakiś czas temu do sieci trafiło nagranie Chevroleta Bolta należącego do Cruise, który postanowił zatrzymać się na skrzyżowaniu. Jak przekazali świadkowie - pojazd nie reagował na zmiany cykli świateł, ani tym bardziej na zdenerwowanych kierowców, którzy trąbili i zmuszeni byli omijać autonomiczny samochód. Dopiero po około 13 minutach na miejscu pojawił się pracownik firmy z laptopem, który samodzielnie przeparkował pojazd.