Kobiety na masce samochodu...
Są samochody, obok których nie sposób przejść obojętnie. Na pewno do takich należy Dodge Ram, a szczególnie w wersji 3500.
Jej wyróżnikiem są bliźniacze koła na tylnej osi, zbliżające tego pickupa wyglądem do małej ciężarówki. Pomińmy komentarze, co może takie monstrum przedłużać użytkownikowi, gdyż jest to naprawdę fascynujący pojazd. Zapraszamy do przeprowadzonej na luzie sesji fotograficznej z udziałem Rama.
Nazwa oznaczająca ni mniej, ni więcej tylko barana ma długą genezę. Wizerunek barana zdobił auta Dodge'a już w latach 30-tych, ale dopiero w 1981 roku pojawiła się pierwsza generacja Ramów. Były to niewyróżniające się na tle konkurencji, którą był przede wszystkim Ford, użytkowe pickupy.
Kształt nadwozi wywodził się na dodatek z pickupów serii D, które wprowadzono na rynek na początku lat 70-tych. Nie były to więc szczególnie porywające samochody, ich przeznaczeniem była po prostu praca.
Pierwsze zmiany podejścia do tego tematu pojawiły się w drugiej połowie lat 80-tych, gdy po wprowadzeniu charakterystycznego krzyża na grillu, pod maską zaczęto montować coraz większe silniki. Oprócz klasycznych amerykańskich V8, których pojemność osiągnęła 5,9 l, sięgnięto po nietypowy silnik, a mianowicie wysokoprężnego Cumminsa, przeznaczonego pierwotnie do maszyn rolniczych. Okazało się, że jest to bardzo wytrzymała jednostka i amerykańscy klienci polubili takie "ropniaki", szczególnie że dawały prawie dwa razy więcej niutonometrów niż porównywalne benzyniaki, a spalały przy tym prawie dwa razy mniej paliwa.
Jednak na początku lat 90-tych Ram, nawet jak na użytkowe auto, był mocno przestarzały i pod względem wielkości sprzedaży znacznie ulegał Fordowi z serią F i GM-owi z serią C/K. Przełom nastąpił w 1994 roku - pojawiła się wtedy druga generacja o niesamowitej stylistyce. Była ona wynikiem szeroko prowadzonych wśród klientów badań, którzy, jak się okazało, chcieli wyróżniać się pickupem o wyglądzie trucka. I dostali takie auto - nowy Ram, z wyrazistym przodem i mocno zaznaczonymi błotnikami, na tle Fordów i Chevroletów był jak objawienie.
Paletę silników wzbogacono o wyjątkowy w tym segmencie silnik V10 8,0 l dla nabywców potrzebujących ogromnej siły pociągowej, a nieprzekonanych do diesli. W 1995 roku pojawił się nawet Ram z silnikiem na gaz ziemny - zainteresował jedynie nabywców flotowych i sprzedawano go w małej ilości. Napęd wysokoprężny pozostał nadal w ofercie i był to sześciocylindrowy, rzędowy, turbodoładowany Cummins. Taki też silnik znajduje się w prezentowanym samochodzie. Przy pojemności 5,9 l generuje jedynie 235 KM i pewnie w niskim wysileniu tkwi tajemnica trwałości tej w pełni żeliwnej jednostki. Dla użytkownika równie ważny jest moment obrotowy i jego nie brakuje - może dysponować aż 625 Nm!
Ciekawostką jest rozrząd - po trzy zawory na cylinder - korzystający z napędu popychaczami. Napęd odbiera automatyczna skrzynia biegów, ale była też dostępna manualna.
W muskularnym nadwoziu jest naprawdę dużo miejsca dla sześciu osób, a może nawet więcej. A jest to tylko wersja dwudrzwiowa. Problemem jest niestety dostanie się na tylną kanapę - przeszkadza bardzo wysoko umieszczony próg i mały przesmyk między otworem drzwiowym i odchylanym oparciem. Przewidziano także sporo miejsca na bagaż podręczny, który można ulokować w obszernych schowkach. Możliwości przewozowych nie zabraknie chyba nigdy dzięki jednotonowej pace o powierzchni spotykanej w małych, europejskich ciężarówkach. Nad tylną osią z bliźniaczym ogumieniem można dostrzec gniazdo zaczepu naczepy. Dieslowski Ram z ogromną naczepą to kombinacja często spotykana w kraju pochodzenia.
Oprócz tego z tyłu jest klasyczny hak z kulą.
Zaiste, Ram jest doskonałym ciągnikiem - również do przyciągania spojrzeń!