Kierowco, radź sobie sam!

Jak wszyscy zdążyliśmy zauważyć dzisiejszy poranek na drogach należał do tych, którego wszyscy kierowcy woleliby uniknąć, jednak do napisania tego listu zainspirowała mnie nie zimowa aura, a zaistniała na drodze sytuacja.

Taka przygoda może spotkać każdego / Kliknij
Taka przygoda może spotkać każdego / KliknijINTERIA.PL

A mianowicie... już po wyjeździe z miasta na trasę na tzw. "dzień dobry" napotykam korek. Pierwsze moje myśli to oczywiście wypadek.

Po ujechaniu około kilometra widzę w oddali samochód zwrócony przodem w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy. Okazało się, że jednego z kierowców po prostu obróciło, a jego pojazd częściowo znajduje się na prawym pasie, natomiast tył samochodu zawisł na śnieżnej "bandzie". Reakcja widzącego taką sytuację innego kierowcy wydaje się być oczywista (zatrzymuje się, pyta, czy nikomu nic się nie stało itp., proponuje pomoc w wyciągnięciu autka z zaspy).

Postanawiam się więc zatrzymać i w prostym ludzkim geście udzielić mu stosownej pomocy. Akcja trwała nie dłużej jak 5 minut. Zapięcie linki do haków, chwilowe wstrzymaniu ruchu i... bach pojazd na drodze. Ja zadowolony, pechowy kierowca również. Po krótkiej rozmowie dowiaduję się, iż ów kierowca stoi już tak dobre pół godziny, a jego niecodzienna sytuacja nie zainteresowała nikogo.

Skąd w kierowcach brak podstawowych ludzkich odruchów? Pomoc temu kierowcy naprawdę nic mnie nie kosztowała, a satysfakcja i zadowolenie podnosi na duchu nie tylko tego, który pomaga, ale także osobę, której udziela się tej pomocy. Może to pośpiech zakłada "klapki" na oczach innych kierowców. Może w taki poranek warto pospać 15-20 minut krócej i wyjechać do pracy wcześniej? Na te pytania odpowiedzcie sobie sami :)

Pozdrawiam kolegę, któremu pomogłem i życzę samych suchych i czarnych dróg, a Was drodzy kierowcy (oczywiście nie dotyczy to wszystkich) proszę o wykazanie się w takich sytuacjach tym prostym gestem pomocy. Taki przypadek może zdarzyć się każdemu z Nas.

To list, który dzisiaj dotarł do naszej redakcji. Nie pozostaje nam nic innego, jak podpisać się pod apelem naszego czytelnika!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas