Mazda zniknęła z parkingu szpitala. Złodziej myślał, że nikt jej nie szuka
Samochód zaparkowany od ponad roku na jednym ze strzelińskich parkingów, stał się celem samozwańczego dobroczyńcy. Mężczyzna przeczytał o nim w gazecie, pomyślał, że auto zostało porzucone i postanowił przysłużyć się lokalnej społeczności. Po kilku dniach odwiedziła go policja, lecz nie po to, by podziękować.

Spis treści:
Sytuacja ze Strzelina (woj. dolnośląskie) to podręcznikowy przykład tego, jaki wpływ media mogą wywierać na społeczeństwo. Jest to także przestroga dla dziennikarzy że publikowane przez nich treści, mogą nieść ze sobą realne konsekwencje. W tym przypadku ktoś utracił samochód, ponieważ w artykule napisano, że to porzucony wrak.
Mazda 626 zniknęła z parkingu w Strzelinie. Stała tam od ponad roku
W piątek 18 lipca do dyżurnego strzelińskiej policji wpłynęło zgłoszenie o zniknięciu pojazdu, który znajdował się na parkingu przed szpitalem w Strzelinie. O utracie samochodu poinformował jego właściciel, 61-letni mieszkaniec powiatu wrocławskiego. Z informacji dostarczonych policjantom wynikało, że chodzi o Mazdę 626, która od ponad roku stała na wskazanym parkingu. Właściciel oszacował wartość samochodu na 8 tys. zł.
Patrol zajmujący się sprawą potwierdził zgłoszenie. Na miejscu wskazanym przez właściciela rzeczywiście nie było pojazdu. Policjanci zauważyli jedynie resztki potłuczonego szkła leżące na ziemi. Niestety okazało się, że Mazdę 626 zaparkowano w miejscu poza zasięgiem monitoringu. Wydawało się, że szybkie wyjaśnienie sprawy będzie niemożliwe.
Cichy bohater stał się złodziejem. Tłumaczył się artykułem w gazecie
W toku dalszych działań, kryminalni ze Strzelina sprawdzili monitoring w innych miejscach miasta, starając się wypatrzyć sprawcę zniknięcia samochodu. Pojawił się on na nagraniach z kamer zainstalowanych na jednej ze stacji paliw. Mężczyzna przewożący na lawecie samochód podobny do tego, który zniknął spod strzelińskiego szpitala, zatrzymał się tam, by zatankować paliwo.
Na podstawie nagrań z monitoringu, śledczy szybko ustalili dane kierującego lawetą. Okazało się, że jest to 24-latek z powiatu strzelińskiego. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, choć - jak sam tłumaczył - myślał, że samochód został porzucony. Informację na ten temat przeczytał w gazecie. Uznał, że swoim czynem przysłuży się społeczeństwu, a samochodu nikt nie będzie szukał. Potem przewiózł samochód na teren woj. wielkopolskiego, gdzie Mazda 626 została zezłomowana.
Poważne konsekwencje przysługi. Mężczyzna popełnił przestępstwo
Potwierdziła to w rozmowie z Interią asp. szt. Aleksandra Bezrąk z KPP w Strzelinie, która zwróciła uwagę na rolę, jaką w tym procederze odegrał artykuł prasowy. Mógł on podsunąć sprawcy informację o tym, że na parkingu przy szpitalu w Strzelinie stoi prawdopodobnie opuszczony samochód. Taka wiadomość mogła wywołać w sprawcy poczucie, że przysłuży się społeczeństwu, jeśli usunie pojazd zalegający na parkingu.
Tymczasem okazało się, że zamiast wykazać się przysługą, w rzeczywistości dokonał kradzieży czyjegoś samochodu. Mazda 626 stała na parkingu w Strzelinie od ponad roku, lecz jej obecność nie naruszała żadnych przepisów. W związku z tym mężczyźnie grozi kara nawet 10 lat pozbawienia wolności. O jego losach zdecyduje sąd.