Kierowca chciał sprawić dzieciom przyjemność. Stracił prawo jazdy
W weekend w całej Polsce odbywały się mikołajkowe konwoje ciężarówek. Coś, co w teorii powinno kojarzyć się wyłącznie z pozytywnymi emocjami, nie poszło do końca po myśli wszystkich kierowców. W internecie zawrzało, gdy jeden z nich poinformował, że po stawieniu się na miejsce zbiórki, Inspektorat Transportu Drogowego odebrał mu prawo jazdy. O co chodzi?

W skrócie
- Podczas mikołajkowego konwoju w Grajewie inspektorzy ITD odebrali kierowcy ciężarówki prawo jazdy, zarzucając mu manipulację tachografem.
- Organizatorzy twierdzą, że kierowca działał zgodnie z przepisami, korzystając z trybu Out, lecz ITD uznało to za recydywę i nałożyło wysoką grzywnę.
- Incydent wzbudził dyskusję prawną, czy w takich przypadkach obowiązuje rejestracja czasu pracy, powołując się na podobny przypadek z Norwegii.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Do przykrego incydentu doszło w Grajewie (woj. podlaskie). W akcję, która miała trwać sześć godzin, zaangażowali się miejscowi strażacy, motocykliści i kierowcy ciężarówek. W czterech punktach na terenie miasta czekali na dzieci, żeby wręczyć im przygotowane wcześniej podarunki. Jedną z atrakcji miał być Mercedes Actros przewożący na platformowej naczepie rozświetlone renifery i sanie samego św. Mikołaja. Jego kierowcą był pan Marcin.
Zjawił się na miejscu mikołajkowej zbiórki. Przywitała go Inspekcja Transportu Drogowego
Pan Marcin zjawił się w umówionym miejscu 6 grudnia ok. 15:00. Niestety, zastał tam policję oraz Inspektorat Transportu Drogowego, które ktoś wcześniej powiadomił. Widząc ciężarówkę, funkcjonariusze podjęli czynności związane ze sprawdzeniem jego tachografu.
Według informacji podanych przez organizatorów zbiórki, kierowca używał wówczas trybu Out, który nie rejestruje czasu jazdy i zwalnia go z obowiązkowych odpoczynków i pauz. Wspomniany Actros służy bowiem panu Marcinowi do normalnej pracy, a w poniedziałek mężczyzna chciał po prostu ruszyć w kolejną trasę. Niestety, inspektorzy uznali, że próbuje on manipulować zapisem czasu pracy i zatrzymali mu uprawnienia na 3 miesiące. Do tego nałożyli na niego grzywny sięgające 7 tys. zł.
Oznacza to, że pan Marcin do początku marca stracił źródło dochodu, a do tego musi zapłacić naprawdę wysoką karę.
Zdaniem Wojewódzkiego ITD to nie pierwszy tak incydent z udziałem Marcina
Stacji TVN24 udało się uzyskać dodatkowy komentarz od Wojewódzkiego ITD w Białymstoku. Inspektorat potwierdził, że przyczyną odebrania kierowcy uprawnień było nieodnotowanie czasu pracy na karcie kierowcy. Okazało się również, że działał on w warunkach recydywy, wcześniej takie zachowania zdarzyły mu się już trzykrotnie. Co gorsza, naczepa wykorzystana w konwoju nie posiadała aktualnego badania technicznego.
Zatrzymanie uprawnień może nastąpić tylko w przypadku popełnienia wykroczenia w dniu kontroli. Oznacza to, że Marcin, chcąc w dzień wolny od pracy poprowadzić zaprzęg św. Mikołaja, złamał prawo poprzez zmanipulowanie tachografu. Coś, co miało stanowić piękny gest dla dzieci, pozbawiło go źródła zarobku na kilka miesięcy. W sieci zorganizowano zrzutkę, która mogłaby pomóc kierowcy w opłaceniu mandatu i pokryciu kosztów w czasie, gdy nie będzie mógł wykonywać pracy.
Wątpliwości w całej sytuacji wzbudza również aspekt prawny. Zgodnie z pismem GITD, które w lutym 2024 r. otrzymał twórca strony 40ton.net, "nakaz rejestracji czasu pracy nie ma zastosowania, gdy dany przejazd nie stanowi przewozu drogowego". Skoro ruch ciężarówki nie jest powiązany z działalnością gospodarczą, a to wynika chociażby ze zdjęć, to pozostaje pytanie, czy można tu mówić o przewozie drogowym?
W 2022 r. do dość podobnego incydentu doszło w Norwegii. Tam kierowca podjechał w trybie Out do punktu poboru wody podczas czyszczenia całego zestawu. Tamtejsza ITD (Statens Vegvesen) ukarała go mandatem, od którego się odwołał. Sprawę wygrał, karę anulowano, koszty rozprawy poniosła Inspekcja.










