Sprzedaż elektryków w Norwegii się załamie? Od 1 stycznia wchodzi nowy podatek
Rezygnacja z ulg dla samochodów elektrycznych to naturalna konsekwencja popularyzacji pojazdów z takim rodzajem napędu. Nic więc dziwnego, że na taki krok zdecydowały się władze Norwegii, w której obecnie sprzedają się niemal wyłącznie elektryki. Czy teraz auta na prąd znajdą się w odwrocie?

Spis treści:
- Koniec ulg podatkowych dla samochodów elektrycznych w Norwegii
- Sprzedaż aut elektrycznych w Norwegii w 2025 roku
- Jaka jest prawdziwa przyczyna popularności samochodów elektrycznych w Norwegii?
Koniec ulg podatkowych dla samochodów elektrycznych w Norwegii
Na temat zmian w opodatkowaniu samochodów elektrycznych w Norwegii mówiło się już od pewnego czasu. Według przedstawionego w październiku projektu od 1 stycznia 2026 roku limit ceny elektryka, poniżej którego nie jest on objęty podatkiem VAT, ma zostać obniżony z 500 tys. koron (ok. 180 tys. zł) do 300 tys. koron (ok. 108 tys. zł). Z kolei od 2027 roku wszystkie elektryki miałyby być objęte pełnym, 25-procentowym podatkiem VAT.
Wersja ostatecznie przyjęta przez norweski rząd zakłada jednak, że w 2027 roku zwolnione z VAT-u będą elektryki w cenie do 150 tys. koron. Dopiero od 2028 roku każde auto elektryczne zostanie objęte tym podatkiem.
Sprzedaż aut elektrycznych w Norwegii w 2025 roku
Norwegia od lat stawiana jest za wzorowy przykład rozwoju elektromobilności. Zdaniem wielu osób kraj ten stanowi najlepszy dowód na to, że technologia pojazdów elektrycznych jest dziś rozwinięta w dostatecznym stopniu, aby przekonać do siebie zdecydowaną większość kupujących.
Widać to w statystykach sprzedaży, zgodnie z którymi od stycznia do listopada 2025 roku 95 proc. samochodów sprzedanych w Norwegii było elektrykami. Co prawda władze kraju zakładały, że w bieżącym roku będzie to 100 proc. sprzedaży, ale minister finansów Jens Stoltenberg stwierdził, że dostatecznie zbliżono się do zakładanego celu, aby uznać go za zrealizowany. Stąd też decyzja o wycofywaniu się z ulg podatkowych.
Jaka jest prawdziwa przyczyna popularności samochodów elektrycznych w Norwegii?
Tak jak wspomniałem, Norwegia często przywoływana jest za wzór kraju, który przekonał się do elektromobilności - często jako kontrargument w rozmowach na temat tego, czy zakaz sprzedaży aut spalinowych w całej UE od 2035 roku można realnie wprowadzić. Problem w tym, że w debacie właściwie nie przewijają się faktyczne powody popularności elektryków w Norwegii.
Nie są one zresztą żadną tajemnicą - wystarczy porównać ceny elektryków do cen modeli spalinowych, co my wielokrotnie już robiliśmy. Przykładowo trzy lata temu Volkswagen ID.3 (o mocy 150 KM) był w Polsce droższy od Golfa (o mocy 110 KM) o 50 tys. zł, podczas gdy w Norwegii okazywał się tańszy o 30 tys. zł. Jak to możliwe? Na auta elektryczne obowiązują bowiem ulgi, zaś na spalinowe wysokie karne opłaty. Nic dziwnego, że kierowcy wybierali zwykle to, co najbardziej się im kalkulowało.
A jak obecnie wyglądają różnice w cenach między autami elektrycznymi i spalinowymi w Norwegii? Zwykle w ogóle nie wyglądają, ponieważ większość producentów nie oferuje tam już spalinowych aut! Nie znajdziecie ich w ofercie Volkswagena, Peugeota, Opla i wielu innych marek. W 2024 roku za 8 proc. rynku norweskiego odpowiadały hybrydy, na czym głównie korzystała Toyota (Yaris był nawet na 9. miejscu rankingu sprzedaży). Obecnie Toyota sprzedaje tam wyłącznie elektryki (poza Land Cruiserem i Hiluxem).
Pojedyncze spalinowe wersje wybranych modeli (zwykle flagowych lub sportowych) oferują też Audi oraz Mercedes. Co ciekawe BMW nadal utrzymuje a miarę kompletną gamę silnikową, ale ceny są całkowicie inne niż na pozostałych rynkach. Przykładowo różnica między spalinowym X1, a elektrycznym iX1 wynosi około 50 tys. zł. Z tym że w Polsce o tyle droższy jest elektryk, a w Norwegii o tyle droższa jest wersja benzynowa od elektrycznej. Pojawia się więc zasadne pytanie kto chciałby do odmiany elektrycznej o mocy 204 KM dopłacić 50 tys. zł, żeby mieć 3-cylindrowy silnik benzynowy o mocy 136 KM?
Osobna zaś kwestia to pozostałe koszty związane z autami. Jak wyjaśniają przedstawiciele Norsk Elbiforening, od 2012 roku opłata importowa wliczana w cenę nowego samochodu spalinowego wzrosła dwukrotnie. Natomiast o połowę zwiększyła się cena paliwa, co dodatkowo skłania do refleksji nad kosztami eksploatacji. Szczególnie, że choć cena norweskiego prądu jest płynna i zmienia się nawet co godzinę, rząd gwarantuje jej wysokość dla gospodarstw domowych i koszt 1 kWh rzadko przekracza 0,8 korony, czyli około 30 groszy. Oznacza to, że za przejechanie 100 km właściciel elektryka płaci około 6 zł.










