Jechała bezkolizyjnie, uderzyła w nią ciężarówka. Zaskakująca ocena policji

Kontrowersyjna kolizja w Zamościu. Pani Beata po zderzeniu z tirem straciła nie tylko samochód, ale także poczucie sprawiedliwości. W policyjnym komunikacie po wypadku to ona została bowiem wskazana jako sprawca. Dlatego opublikowała w internecie nagrania z wypadku.

Kierowca ciężarówki przejechał przez obszar wyłączenia z ruchu i wjechał na pas rozbiegowy. Policja uznała, że winę na kolizję ponosi kierująca Citroenem. O sprawie rozstrzygnie sąd
Kierowca ciężarówki przejechał przez obszar wyłączenia z ruchu i wjechał na pas rozbiegowy. Policja uznała, że winę na kolizję ponosi kierująca Citroenem. O sprawie rozstrzygnie sądInterwencja

Pani Beata z Zamościa od 30 lat ma prawo jazdy i jest jedynym kierowcą w rodzinie. Woziła swojego męża do pracy i jeździła na uczelnię, w której obecnie studiuje. Dziś rodzina jest bez samochodu.

- 7 marca, o godzinie 11:06 wyjeżdżałam z ulicy Starowiejskiej na ulicę Legionów. Po wjechaniu na swój pas rozbiegowy zostałam zepchnięta z niego przez dużą ciężarówkę - opowiada Beata Sowa.

- Wypadek był tragiczny, mógł się skończyć śmiercią. Żona ma traumę - mówi Dariusz Sowa.

Po zderzeniu z tirem kobieta wyszła o własnych siłach z samochodu, wezwała policję i trafiła do szpitala. Na szczęście nie doznała poważnych obrażeń. Jednak najgorsze, z czym się zderzyła po opuszczeniu placówki medycznej, to oficjalne komunikaty policji sugerujące, że to ona jest odpowiedzialna za zdarzenie.

- Czuję się dwukrotnie pokrzywdzona. Po pierwsze przez to, że jakiś bandyta drogowy spowodował wypadek, który mógł się skończyć znacznie gorzej, a po drugie zostałam skrzywdzona przez policję niesłusznym oskarżeniem. Rzecznik natychmiast wydał oświadczenie dyskredytujące mnie jako kierowcę. Sytuacja była opisana w ten sposób, że kierowca biedny i niewinny został zaatakowany przez Citroena. W ten sposób to wygląda - komentuje Beata Sowa.

- Na miejscu kolizji żaden z uczestników nie został uznany za winnego - przekonuje Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.

"Interwencja": Jest wściekła na decyzję policji. Publikuje nagranie wypadkuPolsat NewsPolsat News

O odpowiedzi reporterzy "Interwencji" puścili jej nagranie z wypowiedzą policji dla zamosc.tv. "Kierująca Citroenem, wykonując manewr skrętu, nie zachowała należytej ostrożności i uderzyła w tylne koło naczepy Scanii, a następnie wjechała w przydrożną latarnię" - brzmi komunikat.

- Jak zostało podkreślone w tym materiale, były to wstępne ustalenia - odpowiada policjantka.

Czując głęboką niesprawiedliwość pani Beata postanowiła umieścić w internecie filmy z wypadku. Nagrania odbiły się szerokim echem. Powstały nawet analizy przebiegu zdarzenia.

- Pojazd ciężarowy jechał prosto, więc powinien poruszać się dedykowanym do tego pasem. Nie wiadomo jednak, dlaczego jechał pasem przeznaczonym do skrętu, co więcej - musiał dwukrotnie przejeżdżać przez powierzchnię wyłączoną z ruchu, ale winną jest kierująca Citroenem, dlaczego? Dlatego, że powinna ustąpić wszystkim, absolutnie wszystkim jadącym drogą z pierwszeństwem. Nie zgadzam się z taką interpretacją przepisów. Zwróćcie uwagę, że kierująca Citroenem wjechała na pas włączania, tzw. pas rozbiegowy. Jedzie bezkolizyjnie i nie ma komu ustępować pierwszeństwa. Dopiero gdyby później chciała opuszczać ten pas, to oczywiście ustępuje pierwszeństwa - tłumaczył na YouTube Łukasz Wojciechowski, autor kanału "O bezpieczeństwie - dr Łukasz Wojciechowski".

Dorota Krukowska-Bubiło, KMP w Zamościu: Z moich ustaleń wynika, że żaden z policjantów ruchu drogowego nie proponował pani mandatu za to wykroczenieReporterka: Czyli nasza bohaterka kłamie?Policjantka: Ja tego nie powiedziałam.

- Jest to mataczenie w sprawie. Oszukują ewidentnie, aby nie doprowadzić do nagłośnienia swojej indolencji, ignorancji. Jestem uznana winną i taki dokument podpisywałam. Nie mam tego dokumentu, policja nie dała mi go do ręki, twierdząc, że te wszystkie dokumenty razem z aktami sprawy pójdą do sądu - mówi pani Beata.

Kobieta musi czekać na sprawę sądową, która rozstrzygnie, kto zawinił na tej drodze. Uważa, że zachowała się prawidłowo, a całą winę za zdarzenie ponosi kierowca tira.

Samochód pani Beaty nie nadaje się do jazdy. Kobieta nie może walczyć o ewentualne odszkodowanie od kierowcy tira, bo nie posiada nawet jego danych. Razem z 56-latką reporterzy "Interwencji" złożyli na komendzie wniosek o udostępnienie pełnej dokumentacji dotyczącej zdarzenia.

- Cały czas liczę, że sprawiedliwość zatriumfuje, że bandyta drogowy z ciężarówki zostanie uznany winnym spowodowania tego wypadku i że dostaniemy to odszkodowanie. Cały czas na to liczymy - podsumowuje Beata Sowa.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas