Izera gotowa do produkcji. Mówią na nią "Z-100"

Z-100. Takie oznaczenie kodowe nosi pierwszy z modeli Izery, czyli SUV segmentu C, którego "wszelkie parametry i atrybuty są już potwierdzone". Mówiąc wprost - projekt auta został dopięty na ostatni guzik i aktualnie jest na etapie "dialogu technicznego z wykonawcami". W tym roku na drogi wyjechać też mają w pełni funkcjonalne prototypy, które testowane będą w warunkach zimowych.

Izera suv nosi oznaczenie kodowe Z-100 i - jako projekt - jest praktycznie gotowa do produkcji. Jeszcze w tym roku na drogi wyjadą prototypy
Izera suv nosi oznaczenie kodowe Z-100 i - jako projekt - jest praktycznie gotowa do produkcji. Jeszcze w tym roku na drogi wyjadą prototypyInformacja prasowa (moto)

Tych i kilku innych ciekawych informacji na temat realizacji projektu polskiego samochodu elektrycznego Izera, dowiedzieć się można z filmu na kanale "Elektryfikacja - podcast Jakuba Wiecha" opublikowanym w serwisie Youtube. Dziennikarz serwisu "Energetyka24.pl" rozmawiał z Tomaszem Mydłowskim z ElectroMobility Poland - inżynierem pracującym przy projekcie Izery, któremu udało się rzucić nowe światło na wiele aspektów związanych z polskim samochodem elektrycznym.

Izera SUV gotowa do produkcji. Mówią na nią "Z-100"

Nowa ekipa rządząca zdaje się mieć duży problem z Izerą. Oficjalne informacje mówią o audytach w spółce ElectroMobility Poland, ale doniesienia prasowe nie potwierdzają tych rewelacji. Dopiero 1 marca sprawa polskiego samochodu elektrycznego "przydzielona" została - zarządzanemu przez Borysa Budkę - Ministerstwu Aktywów Państwowych. Ze strony przedstawicieli resortu nie padły jednak żadne deklaracje w tej sprawie. Można więc odnieść wrażenie, że rząd celowo stara się wyciszyć tę kwestię, chociaż - przynajmniej oficjalne - żadne decyzje w sprawie przyszłości Izery nie zostały jeszcze podjęte. Z ustaleń "Auto Świata" wynika, że bez odpowiedzi pozostał też niedawny list Daniela Lee - prezesa koncernu Geely - adresowany do Polskiego Funduszu Rozwoju. Przypomnijmy, że prezes chińskiego giganta motoryzacyjnego kusił w nim m.in. stworzeniem w Polsce drugiej fabryki Geely, gdzie mogłyby powstawać baterie i układy napędowe do aut elektrycznych. Z naszych ustaleń wynika, że zakład będący w istocie formą "offsetu" dla finansowanej ze środków KPO fabryki ElectroMobility Poland miałby powstać w bezpośredniej bliskości fabryki Izery w Jaworznie.

Co aktualnie dzieje się z Izerą i na jakim etapie są prace nad polskim samochodem elektrycznym?

W rozmowie z Jakubem Wiechem Tomasz Mydłowski potwierdził, że projekt wiodącego samochodu - czyli SUV-a segmentu C - jest już gotowy, a prace toczą się zgodnie z harmonogramem. Oznacza to m.in., że jeszcze w tym roku na drogi wyjechać mają prototypy, które będą testowane w warunkach zimowych.

Dla modelu Z-100 wszystkie parametry i atrybuty pojazdu są potwierdzone. Jesteśmy po symulacjach, walidacji i na etapie dialogu technicznego z dostawcami. Wiemy, co samochód sobą reprezentuje, mamy potwierdzoną pełną wykonalność. Teraz podążamy ścieżkami zmierzającymi do produkcji, rozpoczęliśmy przygotowania do homologacji.
zdradził Mydłowski

Inżynier rzucił też nowe światło na temat roli projektu Izera dla całego polskiego sektora motoryzacyjnego.

Jeszcze w ubiegłym miesiącu Paweł Tomaszek z ElectroMobility Poland informował Interię, że w toczące się aktualnie procesy zakupowe zaangażowano już około setki dostawców, a 60 z nich posiada zakłady produkcyjne w Polsce. Co ważne - rola Izery jest tu zdecydowanie głębsza niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka. Mydłowski, uchylając rąbka tajemnicy okrywającej branżę automotive, zdradził np., że projekt realizowany wspólnie z Geely przez ElectroMobility Poland ma strategiczne znaczenie dla polskich firm z branży motoryzacyjnej. Jego realizacja otwiera im bowiem drogę do rynku zdominowanego przez firmy z Niemiec, Francji czy Włoch. Dlaczego?

Izera szansą na światową karierę polskich firm

Chodzi o to, że w Polsce mamy bogaty zasób przedsiębiorstw z branży motoryzacyjnej, ale te - w zdecydowanej większości - produkują części na rynek wtórny, najczęściej jako poddostawcy dużych firm z zachodnim kapitałem. Nie mogą jednak wskoczyć na wyższy poziom rozwoju, co oznaczałoby np. współpracę z konkretną marką, bo te - już na etapie wyboru dostawców - wymagają od poddostawców ściśle określonego doświadczenia. Siłą rzeczy wytwarza się więc swego rodzaju drabina, w której polskie firmy nie mogą wejść na kolejny poziom. Izera i kontrakty z ElectroMobility Poland i Geely w roli dostawców "na pierwszy montaż" eliminują ten problem i otwierają przed polskim biznesem zupełnie nowe możliwości.

W tym kontekście państwowe inwestycje w ElectroMobility Poland wykraczają daleko dalej niż "tylko" stworzenie nowych miejsc pracy. W praktyce oznaczają bowiem konkretne wsparcie dla wielu polskich firm, które - mimo że dysponują odpowiednim know-how i zapleczem sprzętowym - od lat nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł na tym rynku.

Izera montownią chińskich samochodów? To "olbrzymi atut"

W rozmowie z Maciejem Wiechem Tomasz Mydłowski odniósł się też do zarzutów mówiących, że Izera będzie w istocie montownią chińskich samochodów, a uzależnianie się od technologii zza Wielkiego Muru może być złym pomysłem w dobie napiętej sytuacji geopolitycznej. W opinii przedstawiciela ElectroMobility Poland, przy obecnym poziomie powiązań europejskiej motoryzacji z dostawcami z Chin, Izera "nie ryzykuje tu bardziej niż ktokolwiek inny".

W kategorii szansy Mydłowski przedstawia też kwestię wykorzystania polskiej fabryki przez inne marki koncernu Geely. Wykorzystanie dużych mocy produkcyjnych fabryki od samego początku jej funkcjonowania w istocie - właśnie na zasadzie efektu skali - pozwala uzyskać lepsze warunki współpracy z poddostawcami, co w ostatecznym rozrachunku będzie miało przełożenie na cenę polskiego auta.

Podobne stanowisko wyraził w niedawnej rozmowie z Interią Paweł Tomaszek z ElectroMobility Poland, który przekonuje, też że import z Chin wielu elementów niezbędnych do produkcji samochodów jest nieopłacalny, więc muszą być one produkowane lokalnie.

Tym samym mit o "chińskiej montowni" jest - po prostu - nieprawdziwy
przekonuje w rozmowie z Interią Paweł Tomaszek.
Dziewczyna wbiegła pod samochódPolicja
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas