Ile kilometrów przejeżdżasz na jednym baku swojego auta?
"Ile kilometrów przejeżdżasz na jednym baku swojego auta? Nasz (niechlubny) "rekord" to 315 km (alfa romeo GTA). A passat ze zdjęcia... aż 2463 kilometrów!" Ten krótki wpis na naszym fejsbukowym profilu wywołał zaskakująco ożywioną dyskusję...
Użytkownicy samochodów jeżdżących na drogach publicznych dzielą się na dwie zasadnicze grupy: kierowców kierowców oraz kierowców wyczynowców. Dla przedstawicieli tej drugiej każda podróż stanowi prawdziwe wyzwanie i zachęca do nieustannego sprawdzania możliwości człowieka i maszyny. Szczególnie popularne jest bicie rekordów prędkości i skracania czasu przejazdu na konkretnych trasach. Okazuje się jednak, że są również osoby, dla których celem jest ograniczanie zużycia paliwa i maksymalne wydłużanie zasięgu pojazdów. Tak przynajmniej można sądzić po liczbie i treści komentarzy pod zacytowanym na wstępie tekstem. Ich autorzy licytują się osiągniętymi przez siebie wynikami...
"Laguna 3 2.0 DCI na jednym tankowaniu 5.8 (53 litry /920 km). Na autostradzie przy 120 pali równo 5 l., więc 100 proc. trasy bez zbędnego wleczenia da 1300 km (66 litrów bak). 1.6 diesel jest w stanie wykręcić w trasie poniżej 4.0 l, ale trzeba muskać gaz, trzymać obroty żeby turbo ciągnęło i jechać za tirem nie dalej niż 50 metrów, albo jechać 70 na 5 biegu. Laguna przy 70 to mi do 4,5 schodzi, albo nawet jeszcze niżej, ale to się nadaje do odcinka max 5 km."..."Polo 1,4 tdi 950 km na pełnym baku w jeździe mieszanej trasa+miasto"... "Passat 1.9 tdi 110 km AFN 1580 km na jednym baku po sam korek zalany trasa do Francji". I tak dalej...
Nie podejmujemy się wskazać zwycięzcy owej licytacji. Trzeba byłoby przecież wprowadzić wskaźniki, uwzględniające model pojazdu, jego stan techniczny, typ silnika, warunki panujące na drodze itp. Niewykonalne. Jest też kwestia wiarygodności deklarowanych danych, bowiem, jak to ktoś przytomnie zauważył, "papier każdą cyfrę przyjmie". Tym bardziej internet...
Niektórzy chcieliby zresztą zaistnieć w rankingu z dokładnie odwrotnego powodu. Tak jak ktoś, kto "pochwalił się", że przejeżdża mercedesem ML 500 W163 "w gazie"... 200 kilometrów. "Raz się udało 250, ale to przez punkty" - dodał.
Tak czy inaczej czujemy się zaskoczeni zainteresowaniem tematem oszczędzania paliwa, ponieważ na polskich drogach miłośników tzw. ecodrivingu praktycznie się nie widuje. Taka jazda wymaga myślenia, wyrobienia w sobie odpowiednich nawyków i, nie ukrywajmy, sporych wyrzeczeń. Niewielu na nie stać. Przyznajcie się z ręką na sercu: kto kieruje się wskazówkami instalowanych fabrycznie w samochodach podpowiadaczy, które sugerują, by przy prędkości 60 km na godzinę włączać szósty bieg?
Codzienne obserwacje prowadzą do wniosku, że "jazda na kropelce" najwyraźniej nie leży w naturze Polaków. Temperament, obawa, by współużytkownicy dróg nie wzięli ich za frajerów, biorą górę nad troską o czystość powietrza (mniejsze zużycie paliwa to mniejsza emisja spalin) i chęcią zaoszczędzenia paru złotych na stacji benzynowej. Doskonale widać to w ruchu miejskim, gdzie ecodriving i zwykły rozsądek wymagają od kierowców określonych zachowań: wykorzystywania bezwładu pojazdu, częstego hamowania silnikiem itp. Tymczasem powszechny na naszych ulicach zwyczaj - po ruszeniu spod świateł ostro dodajemy gazu, by przed czerwonym na następnym skrzyżowaniu równie mocno nacisnąć pedał hamulca - z taką taktyką nie ma nic wspólnego.