Ikarusy idą pod młotek. Katowice pozbywają się wiekowych autobusów
To prawdziwa gratka dla fanów komunikacji publicznej. Katowickie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej, jako jedno z ostatnich w kraju, żegna się z kultowymi już Ikarusami.
Tym razem maszyny nie "pójdą" jednak na złom. Zarząd PKM w Katowicach uznał, że - "w uznaniu zasług Ikarusów" - wozy trafią na przetarg. Do kupienia pozostało jeszcze około 30 sztuk, z których każda legitymuje się przebiegiem grubo ponad miliona kilometrów.
Młodszym czytelnikom przypominamy, że poczciwe Ikarusy przez wiele lat stanowiły trzon taboru zakładów komunikacji miejskiej nie tylko w Polsce, ale i wielu innych krajach globu. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku węgierska marka była największym producentem autobusów na świecie.
Pierwszy pojazd Ikarusa trafił do Polski w 1951 roku. Był to model serii 30 - pierwszy węgierski autobus z samonośnym nadwoziem. Większość pasażerów najlepiej pamięta jednak popularne wozy serii 200, które pojawiły się na ulicach polskich miast w 1971 roku. Łącznie, do 1998 roku, do Polski trafiło przeszło 10,8 tys. tych pojazdów, z czego zdecydowania większość - około 7,2 tys. - w wersji przegubowej.
Składając hołd węgierskim konstruktorom warto przypomnieć, że Ikarus serii 200 był pierwszym autobusem miejskim zaprojektowanym z myślą o prawdziwie wielkoseryjnej produkcji. Dzięki temu, pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, Ikarus wytwarzał nawet 14 tys. tych wozów rocznie. Łącznie - wg różnych danych - powstało ok. 150-200 tys. pojazdów serii 200. Różnice w danych wynikają z faktu, że autobusy te były też montowane poza granicami Węgier, m.in. w Polsce.
Chociaż toporne, głośne i trudne w prowadzeniu, pojazdy serii 200 dały się poznać, jako niezwykle trwałe środki transportu miejskiego. Autobusy od początku projektowane były z uwzględnieniem specyficznych warunków drogowych w krajach Bloku Wschodniego, więc - przy niewielkich nakładach pracy na obsługę - bezawaryjnie woziły pasażerów przez wiele lat, mimo faktu, że często zabierały na pokład nawet dwa razy więcej osób, niż przewidział to producent.
Warto dodać, że konstrukcja cieszyła się tak dużym uznaniem mechaników i kierowców, że wiele maszyn - bez przeszkód - mogłoby służyć jeszcze przez kilkanaście lat. Niestety, wysoka - wymagająca korzystania ze schodów - podłoga i nowe normy emisji spalin sprawiły, że wozy te - na całym świecie wypierane są już przez nowsze konstrukcje.