Hołowczyc w INTERIA.PL

Kilka dni temu kibiców zelektryzowała informacja, że w przyszłym roku Krzysztof Hołowczyc startować będzie peugeotem 206 WRC. Informację tę będzie można zweryfikować już dzisiaj tj. 14 sierpnia o godz. 13. Wtedy to bowiem rozpocznie się w INTERIA.PL czat z "Hołkiem".

article cover
INTERIA.PL

Kilka dni temu kibiców zelektryzowała informacja, że w przyszłym roku Krzysztof Hołowczyc startować będzie peugeotem 206 WRC. Informację tę będzie można zweryfikować już dzisiaj tj. 14 sierpnia o godz. 13. Wtedy to bowiem rozpocznie się w INTERIA.PL czat z "Hołkiem".

Krzysztof Hołowczyc to dziś - pomimo przegranej z Januszem Kuligiem na rajdzie Kormoran - najlepszy polski kierowca rajdowy, mający już w swojej karierze zarówno tytuły mistrza kraju, mistrza Europy oraz starty w eliminacjach mistrzostw świata.

Karierę sportową rozpoczął od krótkiej przygody z kartingiem jeszcze podczas nauki w szkole podstawowej. Grał także w siatkówkę. Dopiero później startując w KJS-ach (konkurs jazdy samochodem) zdobył licencję rajdową i w 1984 roku wyruszył na trasę swojego pierwszego rajdu. Był nim oczywiście rozgrywany w okolicach Olsztyna Kormoran.

- Było w tym więcej szaleństwa niż rozumu, ale przez kilka odcinków specjalnych plasowałem się nawet w pierwszej dziesiątce. Ostatecznie rajd zakończyłem na 14 miejscu w klasyfikacji generalnej i 4 w klasie - wspomina dzisiaj Krzysztof Hołowczyc

Już w następnym sezonie "Hołek" - jak mówią o nim kibice - został mistrzem Polski w grupie N, ale w kolejnych latach na skutek kłopotów "ze sprzętem" i braku wsparcia finansowego był nawet bliski rozstania się z rajdami. Krzysztofowi Hołowczycowi zaoferowano wtedy pracę... kaskadera w Hollywood. Miał tam oczywiście zasiadać za kierownicą auta i uczestniczyć w filmowaniu scen ucieczek i pościgów czy też innych karkołomnych ujęciach wymagających mistrzowskiego panowania nad samochodem. W paszporcie miał już wizę amerykańską, a w kieszeni bilet na samolot gdy nadeszła propozycja startów w barwach fabrycznego teamu FSO-Sport.

- Krzysztof Hołowczyc pozostał w Polsce i przez dwa lata reprezentował ten zespół. - Po raz pierwszy poznałem wtedy smak startów w rajdowym teamie, sytuację w której kierowcę nie boli o nic głowa. W polskich rajdach pojawiły się już jednak liczne samochody zagranicznych marek i Polonezem nie mieliśmy szans podjęcia z nimi równorzędnej walki.

- Po zakończeniu działalności przez FSO-Sport przesiadł się za kierownicę Mazdy 323 i w roku 1992 wywalczył tytuł wicemistrza Polski w grupie N. Przez następne dwa lata jeździł N-grupową Toyotą Celicą i w sezonie 1994 został mistrzem Polski w grupie N oraz drugim wicemistrzem kraju w klasyfikacji generalnej. W sezonie tym jego stałym pilotem został doświadczony Maciej Wisławski, z którym w najbliższych latach Krzysztof Hołowczyc zaczął odnosić największe ze swoich dotychczasowych sukcesów. W maju 1995 roku związał się z powstałym właśnie zespołem rajdowym Stomil Olsztyn - Mobil 1 i za kierownicą Toyoty Celicy GT4 wywalczył drugie miejsce na trasach Rajdu Polski. Wyniki uzyskane w sześciu eliminacjach mistrzostw kraju 1995 zapewniły Krzysztofowi Hołowczycowi tytuł mistrzowski już przed kończącym sezon Rajdem Wisły. Równie udane występy odnotował w mistrzostwach starego kontynentu zdobywając tytuł pierwszego wicemistrza Europy.

- Sezon 1996 rozpoczął od debiutu w mistrzostwach świata, który nastąpił w Rajdzie Szwecji. W bardzo silnej stawce (25 kierowców z list priorytetowych FIA) Krzysztof Hołowczyc zajął 20 miejsce. Doświadczenia zdobyte między innymi na oblodzonych i zaśnieżonych trasach w Szwecji zaowocowały sukcesem w Zimowym Rajdzie Dolnośląskim, w którym Krzysztof Hołowczyc odnotował najlepsze czasy na wszystkich odcinkach specjalnych. Triumfował również w kolejnych czterech eliminacjach mistrzostw Polski (rajdy: Krakowski, Elmot, Polski, Kormoran) wygrywając aż 109 ze 112 odcinków specjalnych. Zdobywając w ten sposób maksymalną ilość punktów Krzysztof Hołowczyc zapewnił sobie drugi w karierze tytuł mistrza kraju w klasyfikacji generalnej. Nie wystartował już w rajdach Karkonoskim i Wisły bowiem zniszczeniu (spaleniu) podczas Rajdu Niemiec uległa jego Toyota Celica T4WD.

- W sezonie 1997, już w nowym samochodzie Subaru Impreza 555 przygotowywanym przez firmę Prodrive, Hołowczyc z Wisławskim skoncentrowali się na startach w mistrzostwach Europy. Nie dali szans rywalom i we wrześniu, na mecie zwycięskiego dla nich Rajdu Cypru wysłuchali Mazurka Dąbrowskiego. Trzykrotnie wystartowali w tym sezonie również w Polsce zwyciężając w rajdach: Zimowym-Dolnośląskim i Kormoranie oraz uplasowali się na trzecim miejscu w Rajdzie Polski. Dzięki zdobyciu tytułu mistrza Europy nazwisko Krzysztofa Hołowczyca pojawiło się na elitarnej liście priorytetowej "A" Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), wśród największych sław rajdowego sportu.

W sezonie 1998, za kierownicą Subaru Imprezy WRC, Krzysztof Hołowczyc wystartował w pięciu eliminacjach mistrzostw świata. Pomimo braku koniecznego w tych rajdach doświadczenia odnotował bardzo dobre wyniki, a 7 pozycja w Argentynie jest najlepszym miejscem wywalczonym przez polskiego kierowcę w historii indywidualnych mistrzostw świata. W czerwcu 1998 roku, w Krakowie Hołowczyc zwyciężył także po raz drugi w Rajdzie Polski.

W sezonie 1999 Hołek koncentrował się na startach w mistrzostwach Polski. Dzięki zwycięstwom w rajdach Zimowym-Dolnośląskim, Elmot, Kormoran i Wisły wywalczył po raz trzeci w swojej karierze tytuł mistrza Polski. Od ubiegłego roku stałym pilotem Hołowczyca jest Belg Jean-Marc Fortin. W Subaru Imprezie WRC w barwach Wizji TV, Turning Point, Shell, Subaru Import Polska, Netia, Frito Lay's i Michelin rozbrzmiewa język angielski, którym posługuje się polsko-belgijska załoga. W tym roku zespół Hołowczyca koncentruje się na startach w mistrzostwach świata, a celem jaki sobie wyznaczył jest końcowe zwycięstwo w FIA Teams' Cup (Puchar Zespołów FIA).

W roku bieżącym startuje głównie w eliminacjach mistrzostw świata. Pojawił się także na starcie "Kormorana" gdzie zajął drugie miejsce.

Krzysztof Hołowczyc lubi rajdy trudne technicznie. Jak sam mówi: im gorzej tym dla mnie lepiej. Utarło się przekonanie, że preferuję nawierzchnie szutrowe. Tak było w rzeczywistości do czasu, gdy jeździłem samochodami o mniejszych mocach silnika. Obecnie gdy prowadzę samochód WRC, o dużej mocy silnika, asfaltowe nawierzchnie również nie stanowią problemu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas