Firmowe auto tylko elektryczne? Unia Europejska ma nowy pomysł
Jakiś czas temu informowaliśmy, że w ramach zaostrzania unijnej polityki klimatycznej Komisja Europejska planuje zobowiązać duże przedsiębiorstwa do zakupu wyłącznie samochodów elektrycznych. Jak się okazuje, kontrowersyjny pomysł nie został porzucony - przeciwnie, może zostać włączony do pakietu inicjatyw europejskich zapowiedzianego na 10 grudnia 2025 roku. Co to oznacza dla całej europejskiej branży motoryzacyjnej?

W skrócie
- Unia Europejska planuje wprowadzić od 2030 roku zakaz zakupu aut spalinowych przez duże firmy i wypożyczalnie samochodów.
- Branża motoryzacyjna oraz eksperci ostrzegają, że nowe regulacje mogą być niepraktyczne i zagrozić przedsiębiorstwom z powodu niedostatecznej infrastruktury ładowania.
- W Polsce zakaz dotyczyłby nawet 80 proc. rynku nowych aut, co według ekspertów jest nierealne do wykonania.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Zakaz rejestracji nowych pojazdów spalinowych po 2035 roku to zaledwie jeden z elementów polityki klimatycznej Komisji Europejskiej, który od miesięcy wywołuje poważne dyskusje w sektorze motoryzacyjnym. Kolejną inicjatywą, uznawaną za jeszcze bardziej kontrowersyjną, jest planowane wprowadzenie od 2030 roku zakazu zakupu pojazdów spalinowych przez duże firmy i wypożyczalnie aut.
Plany te jako pierwszy opisał "Bild am Sonntag", wskazując, że projekt ustawy jest już w przygotowaniu i mógłby trafić pod obrady parlamentarne pod koniec lata 2025 roku. Choć informacje te wywołały spore poruszenie w branży motoryzacyjnej, wszystko wskazuje na to, że propozycja może faktycznie zostać wdrożona.
Firmy z zakazem zakupu aut spalinowych? To może się zdarzyć
Jak podaje "Rzeczpospolita" - pomysł przyspieszenia dekarbonizacji transportu kosztem flot firmowych może zostać włączony do pakietu inicjatyw Komisji Europejskiej zapowiedzianego na 10 grudnia 2025 roku. Rozważana jest koncepcja zobowiązania firm do zakupu wyłącznie samochodów elektrycznych już od 2030 r., czyli pięć lat przed planowanym na 2035 r. zakazem sprzedaży nowych aut spalinowych. Obowiązek nabywania elektryków miałby objąć również przedsiębiorstwa zajmujące się leasingiem oraz wynajmem długoterminowym, które oferują pojazdy także klientom indywidualnym.

Branża motoryzacyjna reaguje i ostro komentuje pomysł
Analitycy i eksperci motoryzacyjni nie pozostawiają jednak suchej nitki na planach Unii Europejskiej i są zgodni, że takie regulacje mogłyby objąć około 60 proc. całego rynku nowych samochodów w Europie. Wówczas tylko klienci indywidualni mogliby nadal nabywać pojazdy z silnikami spalinowymi, podczas gdy przedsiębiorstwa i dostawcy komercyjni musieliby ograniczyć się wyłącznie do pojazdów elektrycznych.
W wywiadzie dla "Der Spiegel" Nico Gabriel, członek zarządu wypożyczalni Sixt, ostro skrytykował planowany zakaz korzystania z pojazdów spalinowych, nazywając go "absolutnie niepraktycznym". Podkreślił braki infrastruktury ładowania w Europie i ostrzegł, że nowe regulacje mogą spowodować upadłość wielu przedsiębiorstw. Negatywną opinię wobec planów UE wyraziło także Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego oraz liczni europejscy politycy.
W Polsce to 80 proc. rynku. Plany UE są "niewykonalne"
Także Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, stanowczo krytykuje plany Unii Europejskiej, nazywając je po prostu niewykonalnymi. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zwraca uwagę, że w Polsce sprzedaż nowych samochodów do firm i osób korzystających z długoterminowego wynajmu odpowiada za około 80 proc. rynku. W praktyce oznaczałoby to, że za pięć lat aż 80 proc. aut wprowadzanych do obrotu musiałoby być pojazdami bezemisyjnymi.
Krytyka płynie również od przedstawicieli polskiej branży leasingowej. Monika Constant, prezes Związku Polskiego Leasingu, ostrzega, że wprowadzenie regulacji zmuszających firmy do zakupu wyłącznie samochodów elektrycznych mogłoby spowodować spadek całego polskiego rynku nowych aut. Jej zdaniem przedsiębiorcy wciąż uważają, że pojazdy elektryczne nie spełniają ich oczekiwań i że technologia nie odpowiada w pełni ich potrzebom. "Nie możemy zmuszać ich do radykalnej zmiany podejścia w ciągu zaledwie kilku lat" - podkreśla Constant.









