Fiat wraca do gry. Będzie aż 13 nowych modeli. A co z Tychami?
Z piekła do nieba i z powrotem. Rozeszła się pogłoska, że produkcja Fiata Pandy wróci z ziemi włoskiej do Polski. Niestety, potem okazało się, że nic z tego, bowiem ów bestseller również w swoim następnym, czwartym już wcieleniu, będzie opuszczał bramy zakładów Pomigliano d'Arco koło Neapolu, z plakietką "made In Italy". Czy jest się czym martwić? I tak, i nie. Tak, bowiem fabryka w Tychach od długiego czasu żyje nadziejami, iż na jej taśmach montażowych pojawi się nowy model samochodu. Nie, bowiem tak naprawdę na razie wiadomo tyle, że... nic nie wiadomo.
![Nim pojawią sie nowe auta, Fiat pokazuje wersje specjalne aktualnych modeli. Na zdjęciu "500 by Repettoa"](https://i.iplsc.com/0007RSPXQ4DJLE8Y-C322-F4.webp)
25 lipca zmarł Sergio Marchionne, charyzmatyczny prezes koncernu Fiat Chrysler Automobiles. Jego śmierć zszokowała i zaniepokoiła pracowników rozsianych po świecie fabryk FCA. Pojawiły się pytania o losy przedstawionej w czerwcu najnowszej strategii. Czy będzie realizowana? W ostatni czwartek listopada szefostwo grupy, w której skład wchodzą takie znane i zasłużone marki jak: Fiat, Alfa Romeo, Lancia, Maserati, Jeep, Chrysler, Dodge, spotkało się z reprezentacją włoskich związków zawodowych.
Przedstawiciele załóg dowiedzieli się, co wobec obecnych trendów nie powinno stanowić zaskoczenia, że ich macierzysta firma zamierza mocniej wejść w nurt elektryfikacji motoryzacji. Inwestycje będą skoncentrowane na konstruowaniu i wytwarzaniu elektrycznych i hybrydowych układów napędowych. Powstanie całkowicie nowa odmiana Fiata 500, oznaczona symbolem BEV (Battery Electric Vehicle - ang. Pojazd elektryczny). Samochód ten będzie produkowany w oparciu o nową platformę, przeznaczoną dla małych aut elektrycznych.
Jak podkreślił prezes FCA Mike Manley, wykorzystywanie wspólnej architektury pojazdów i wspólnego systemu hybrydowego typu PHEV (plug-in, czyli z możliwością doładowywania akumulatorów trakcyjnych ze źródeł zewnętrznych) w różnych modelach przyniesie koncernowi wymierne korzyści ekonomiczne. Nie oznacza jednak, jak zapewniono, że wszystkie przyszłe samochody FCA będą identyczne. Unifikacja techniki nie wpłynie na "indywidualne cechy poszczególnych marek".
![](https://i.iplsc.com/0007RSPN5W3PABRV-C322-F4.webp)
Program na lata 2019-21 przewiduje zainwestowanie w tym okresie we włoskie fabryki 5 mld euro. Planowane jest wprowadzenie 13 nowych lub odświeżonych modeli, jak również uruchomienie produkcji "nowych silników z szerokim zastosowaniem technologii hybrydowej i elektrycznej". Elektryczny Fiat 500 BEV będzie produkowany w zakładach w Mirafiori. Europejska wersja Jeepa Compass - w Melfi, z wykorzystaniem platformy i technologii PHEV, która została zastosowana w Jeepie Renegade. Ta sama technika trafi do nowej, kompaktowej Alfa Romeo. Produkcją tego auta, podobnie jak pół-hybrydowego Fiata Pandy MHV (Mild Hybrid Vehicle) zajmą się zakłady Pomigliano d'Arco.
Trudno uwierzyć, by kierownictwo FCA zaryzykowało zaprzepaszczeniem dorobku swoich polskich, wielokrotnie stawianych za wzór zakładów
W Termoli będą wytwarzane silniki benzynowe 1.0 i 1.3 FireFly w wersjach wolnossących, turbodoładowanych oraz hybrydowych.
Planowane inwestycje, jak czytamy w komunikacie opublikowanym po zakończeniu rozmów w Turynie, "pozwolą na wykorzystanie istniejących mocy produkcyjnych, zapewnienie jasnej misji produktowej dla włoskich zakładów oraz stworzenie warunków do przywrócenia pełnego zatrudnienia".
Co dalej z Tychami? Cóż, spotkanie, o którym mowa, dotyczyło wyłącznie fabryk zlokalizowanych w Italii. Plany dotyczące zakładów w pozostałych krajach mają zostać ogłoszone niebawem. Nie pozostaje nic innego, jak spokojnie czekać i z optymizmem patrzeć w przyszłość.
![](https://i.iplsc.com/0007RSONS45EM015-C322-F4.webp)
Sergio Marchionne nie ukrywał, że przeniesienie produkcji Pandy do Włoch nie miało uzasadnienia ekonomicznego. Z trzeźwą kalkulacją kosztów i zysków wygrała wówczas polityka i zobowiązania wielkiego koncernu wobec swojego matecznika. Jednak biznes to biznes. Na dłuższą metę liczą się interesy akcjonariuszy globalnej firmy. Dlatego trudno uwierzyć, by kierownictwo FCA nie pamiętało o tym i zaryzykowało zaprzepaszczeniem dorobku swoich polskich, wielokrotnie stawianych za wzór zakładów.