Fatalnie. Czeka nas skokowy wzrost cen paliw

Ostatni wzrost ceny ropy naftowej na światowych rynkach przełoży się na ceny paliwa na stacjach benzynowych.

Tankowanie znów będzie traumatycznym przeżyciem / Fot: Adrian Ślazok
Tankowanie znów będzie traumatycznym przeżyciem / Fot: Adrian ŚlazokReporter

Jak twierdzi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw, w lecie benzyna może zdrożeć o około 30 groszy na litrze, czyli będzie bliżej poziomu 6 zł za litr. Jego zdaniem sytuacja w Egipcie może mieć pośredni wpływ na ceny ropy na rynkach światowych, ale nie ma powodów, by tym tłumaczyć podwyżki. Większym problemem są spekulanci.

Ostatni wzrost ceny ropy naftowej o blisko 10 dol. na baryłce spowoduje, że w lecie podrożeje paliwo na stacjach.

- Mamy 25-30 groszy wzrostu cen w lecie z powodu tego dwutygodniowego wzrostu cen ropy. To jest podstawowy czynnik, który dzisiaj na całe wakacje może rzutować na ceny paliw i te ceny mogą się rosnąć dalej, bliżej 6 zł niż 5,50 zł za litr, które są teraz - prognozuje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw.

Zamieszki w Egipcie nie są jednak bezpośrednią przyczyną podwyżek cen ropy i paliwa.

- Dzisiaj Egipt jest importerem ropy, w związku z tym jakiekolwiek wydarzenia tam raczej ulżą rynkowi światowemu niż zagrożą dostawom na rynek - tłumaczy Andrzej Szczęśniak. - Nie jest tak łatwo zbombardować Kanał Sueski czy zamknąć, a ominięcie Kanału Sueskiego kosztuje baryłkę ropy około pół dolara. Poza tym ropa z Arabii Saudyjskiej i z Zatoki Perskiej idzie do Azji, a nie do Europy czy do Afryki.

Jak twierdzi, bezpośrednią przyczyną tego, że ropa drożeje, a na stacjach paliw zapłacimy drożej za benzynę, jest napływ pieniądza na rynek ropy (tzw. commodity) w efekcie spekulacji. Podkreśla przy tym, że każdy człowiek może dzisiaj usiąść przed komputerem i grać na głównych giełdach za pośrednictwem platformy, a tym samym oddziaływać na rynek.

- Jak się dzieją takie rzeczy jak w Egipcie, to ludzie zaczynają tam wrzucać pieniądze. Duzi inwestorzy zwani popularnie spekulantami i ci drobni gracze, którzy siadają przy komputerze, obstawiają 100 czy 500 dolarów na to, że cena ropy wzrośnie. Oni mówią: cena ropy wzrośnie i chcę mieć zwrot z tej gry w jakimś bliskim czasie. Wydaje się, że to jest podstawowa przyczyna dzisiejszego wzrostu cen ropy - zaznacza ekspert.

Zmiany cen na światowych rynkach bardzo szybko są uwzględniane przez rafinerie, które wyższe koszty przerzucają na odbiorców. W przypadku stacji benzynowych nie może być mowy o każdorazowym podwyższaniu cen.

- Tutaj mamy do czynienia z żywą materią. Klient nie lubi, jak się podwyższa ceny i szuka wtedy innych możliwości. I wtedy też uruchamia się konkurencja między stacjami, ale ona ma swoje ograniczenia - mówi Szczęśniak.

Te ograniczenia to marża. Jak podkreśla ekspert marża rafinerii to 50-70 groszy, na stacjach wynosi ona 15-25 groszy na litrze paliwa.

- W związku z tym właściciel stacji nie bardzo może zejść niżej niż te 15 groszy swojej marży. Ten opór właścicieli stacji przed podwyżkami ma swoje granice. Według mnie one zostały teraz przekroczone i w związku z tym będziemy mieli wzrosty cen - tłumaczy. - Rafinerie przekładają ceny giełdowe paliw na swoje cenniki, a właściciele stacji patrzą, czy klienci im nie uciekną, czy mogą podwyższyć cenę paliw, ale jak już się skończy "zapas" marży, to będą musieli podwyższyć - podsumowuje.

Newseria Biznes
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas