F1: Kompromis legnie w gruzach?

"To raczej nierealne, abyśmy, jako FIA zdążyli podpisać porozumienie przed 12 czerwca, kiedy upływa termin pełnego zgłoszenia zespołów do przyszłorocznych mistrzostw świata F1 tak jak chce tego FOTA" - powiedział Max Mosley przewodniczący FIA. Czy te słowa przekreślają zawarcie kompromisu?

Max Mosley
Max MosleyAFP

Konflikt na temat zmian regulaminowych w F1, które mają obowiązywać od 2010 roku zakończył się parę dni temu polubownym rozwiązaniem. Wszystkie zespoły zrzeszona w FOTA zgodziły się warunkowo przystąpić do rywalizacji za rok. Ostateczną decyzję zespoły warunkowały jednak od podpisania porozumienia pomiędzy Międzynarodową Federacją Samochodową ( FIA ) i Stowarzyszeniem Zespołów Formuły 1 ( FOTA ), do którego miało dojść 12 czerwca tego roku. Dokument miał zawierać ustalenia zawarte w czwartek późnym wieczorem, podczas negocjacji na londyńskim lotnisku Heathrow. FOTA opracowało bowiem propozycję dwustopniowego wprowadzenia limitu budżetu, zgodnie z którym miałby on wynieść 100 milionów euro w 2010 roku i 45 mln euro od 2011 r. Jednocześnie zespoły, które znajdą się po raz pierwszy w Formule 1 mają otrzymać pomoc techniczną przy projektowaniu samochodów i zakupie części.

Okazuje się, że do podpisania takiego porozumienia może nie dojść, o czym mówi Max Mosley szef FIA. "Nie jest możliwe podpisanie do 12 czerwca, czegoś co było tworzone w pośpiechu na kolanie. Jeżeli FOTA chce ustalać swoje regulaminy, to zorganizujmy mistrzostwa świata, którymi będzie zawiadywać FOTA...Ale póki co to my jesteśmy F1 i to my ustalamy reguły i z tymi regułami idziemy do przodu" - kończy wypowiedź Max Mosley.

Teraz piłeczka jest po stronie zespołów zrzeszonych w FOTA. Jak będzie zobaczymy niebawem.

RG, INTERIA360

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas