Elektryczny hamulec ręczny nielegalny? Poważna luka w polskich przepisach!

Samochody wyposażone w elektryczny hamulec ręczny nie powinny poruszać się po polskich drogach. Takie rozwiązanie nie spełnia wymogów stawianych przez Ministra Infrastruktury w rozporządzneniu dotyczącym warunków technicznych pojazdów!

20 stycznia do Ministerstwa Infrastruktury wpłynęła interpelacja autorstwa Konrada Frysztaka w sprawie rozporządzenia dotyczącego warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia. Parlamentarzysta zwraca uwagę na poważny problem dotyczący - stosowanego powszechnie w nowych pojazdach - elektrycznego hamulca ręcznego

Zgodnie z polskimi przepisami tak wyposażone samochody nie powinny poruszać się po naszych drogach.

Reklama

Poseł Platformy Obywatelskiej wskazuje na wadliwe - nie przystające do naszych czasów - pozostające w mocy Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia. 

Dokument, w rozdziale 4s, szczegółowo określa warunki, jakie spełniać musi zastosowany w pojeździe układ hamulcowy.

Wprawdzie - jak zauważa serwis prawodrogowe.pl - w treści samej interpelacji poseł Frysztak pomylił hamulec roboczy z awaryjnym, ale cytowane przez niego rozporządzenie nie pozostawia złudzeń. Zgodnie z polskim prawem pojazdy wyposażone w tzw. elektryczny hamulec pomocniczy nie powinny być dopuszczone do ruchu na  obowiązkowych badaniach technicznych!

Elektryczny hamulec ręczny nielegalny? Wadliwe rozporządzenie z 2002 roku

W rozporządzeniu czytamy, że:     

§ 14. 1. Pojazd samochodowy, z wyjątkiem motocykla i trzykołowego pojazdu samochodowego o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 1 t, wyposaża się w następujące rodzaje układów hamulcowych, zwanych dalej "hamulcami":

1) hamulec roboczy działający na wszystkie koła - przeznaczony do zmniejszania prędkości pojazdu i zatrzymywania go w sposób niezawodny, szybki i skuteczny, niezależnie od jego prędkości i obciążenia oraz od kąta wzniesienia lub spadku jezdni, z możliwością:

a) regulowania intensywności hamowania,

b) dokonywania hamowania z miejsca kierowcy bez użycia rąk; w odniesieniu do pojazdu inwalidzkiego dopuszcza się użycie jednej ręki;

2) hamulec awaryjny działający na koła co najmniej jednej osi pojazdu, przeznaczony do zatrzymania pojazdu w razie awarii hamulca roboczego, z możliwością:

a) regulowania intensywności hamowania,

b) dokonywania hamowania z miejsca kierowcy z możliwością trzymania kierownicy przynajmniej jedną ręką; (...)

Elektryczny ręczny w sytuacji awaryjnej?

Posiadaczom aut wyposażonych w elektryczny hamulec postojowy nie trzeba tłumaczyć, że możliwość regulowania intensywności hamowania jest w tym przypadku fikcją. Układ działa na zasadzie zero-jedynkowej, a kierowca nie ma żadnej możliwości kontrolowania siły hamowania. 

Taki sposób działania hamulca sprawia, że jego użycie w sytuacji awaryjnej rzeczywiście może stwarzać poważne zagrożenie. "Ratowanie" się elektrycznym ręcznym poskutkuje poślizgiem - z reguły - tylnej osi, co może prowadzić do skrajnie niebezpiecznych sytuacji.

Brzmienie rozporządzenia pozwala też stawiać pytania o zasadność dopuszczenia takich samochodów do ruchu. Pojazd, który nie spełnia ministerialnych wymogów w zakresie warunków technicznych nie powinien otrzymać pozytywnego wyniku obowiązkowego badania technicznego!

 W skali kraju sytuacja dotyczyć może grubo ponad miliona samochodów osobowych!

Poseł Frysztak w swojej interpelacji stawia więc pytania:

  1. Kiedy Ministerstwo Infrastruktury przystąpi do nowelizacji ww. rozporządzenia, aby dostosować je do realiów kupowanych obecnie nowych aut w Polsce?
  2. Czy zgodnie z ww. rozporządzeniem w Polsce mogą być użytkowane samochody z układem elektrycznym hamulca "ręcznego"?
  3. Jeśli tak, to czy nie stoi to w sprzeczności z obowiązującym prawem?
  4. Jeśli nie to co ma zrobić kierowca, który posiada w aucie elektryczny układ hamulca "ręcznego"?

Póki co resort infrastruktury nie odniósł się jeszcze do wspomnianej interpelacji. Nie ma jednak wątpliwości, że podnoszony przez posła Frysztaka problem wymaga pilnej interwencji, zanim kierowcy nowych aut zaczną masowo tracić dowody rejestracyjne.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy