Duży pożar w podziemnym parkingu. Winny samochód elektryczny?

Nie dogasły jeszcze zgliszcza podziemnego garażu na ulicy Górczewskiej w Warszawie, a w lokalnej prasie pojawiły się już sensacje dotyczące przyczyn tragedii. Według jednej z nich za pożar odpowiadać miał zaparkowany w garażu pojazd elektryczny – samochód lub hulajnoga.

Przypomnijmy - w nocy z czwartku na piątek, na ulicy Górczewskiej 181/110, w Warszawie doszło do nietypowego zdarzenia. W pożarze garażu pod budynkiem mieszkalnym spłonęło blisko 50 pojazdów. Wprawdzie - na całe szczęście - obyło się bez ofiar w ludziach, ale strażacy musieli ewakuować z lokali 150 mieszkańców. Nie wiadomo, kiedy i - czy w ogóle - lokatorzy budynku wrócą do domu. W wyniku pożaru poważnie ucierpiała bowiem jego konstrukcja, w tym strop nad garażem.

Medialna burza wśród fanów motoryzacji wybuchła po wypowiedzi, jaką Karolina Gałecka - rzecznik prasowy Urzędu Miasta st. Warszawy - udzieliła lokalnemu Radiu Kolor: "Najprawdopodobniej przyczyną był pojazd elektryczny, samochód lub hulajnoga, która znajdowała się w garażu. Łącznie spłonęło 46 pojazdów".

Reklama

Gdyby te doniesienia okazały się prawdą wskazywałoby to na poważny problem dotyczący zarówno bezpieczeństwa samych samochodów elektrycznych, jak dotyczącej ich infrastruktury. Wielu komentujących - całkiem słusznie - wypomniało też że rząd, mimo wielokrotnych zapewnień, od lat nie potrafi rozwiązać problemu elektrycznych hulajnóg, których prawny status pozostaje niejasny. Wciąż nie wiadomo, czy tego użytkownicy tego typu urządzeń powinni być traktowani, jak piesi czy raczej jak rowerzyści. 

Niestety nie udało nam się skontaktować z samą autorką słów o udziale pojazdu elektrycznego. Wciąż czekamy na oficjalną odpowiedź warszawskiego ratusza na postawione przez nas pytania. Czy pożar rzeczywiście wywołał pojazd elektryczny?

Sensacyjne doniesienia staraliśmy się potwierdzić m.in. w warszawskiej Straży Pożarnej. Kpt. Wojciech Kapczyński poinformował nas, że strażacy nie mają wiedzy dotyczącej ewentualnych przyczyn pożaru. W takich przypadkach rola straży ogranicza się bowiem do akcji ratunkowej. Za ewentualne odtworzenie przebiegu zdarzeń odpowiada policja.

Z prośbą o informacje zwróciliśmy się więc do Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV, która odpowiada za rejon Bemowa i Woli. Niestety - również tu nie udało nam się potwierdzić wersji kreślonej przez rzecznik prasową stolicy. Przeciwnie - komisarz Marta Sulowska, oficer prasowy komendy, starała się studzić spekulacje. W rozmowie z Interią informuje, że "na miejscu odbyły się oględziny z biegłym z zakresu pożarnictwa, ale na jego opinię, która pozwoli wstępnie określić przyczyny pożaru, trzeba przecież poczekać kilka tygodni". Pytana wprost o to, czy w garażu znajdował się samochód elektryczny lub inny pojazd bateryjny, jak np. hulajnoga, kom. Sulowska odpowiada, że "nie posiada takich informacji".

Warto też zauważyć, że policja mówi o "kilkunastu" uszkodzonych pojazdach. Według rzecznik stołecznego ratusza - miało ich być 46.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy