Donald Tusk stracił prawo jazdy - na podstawie jakich przepisów?
Oprac.: Michał Domański
Chwila nierozwagi może każdego kierowcę w Polsce pozbawić prawa jazdy na 3 miesiące. Podstawą do tego są przepisy, które obowiązują od nieco ponad sześciu lat. Przekonał się o tym właśnie Donald Tusk.
W ramach walki z polskimi piratami drogowymi, 18 maja 2015 roku weszły w życie przepisy, zgodnie z którymi, kierujący jadący w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h więcej, niż wynika to z obowiązującego limitu, traci prawo jazdy na 3 miesiące. Aby zniechęcić takie osoby do jeżdżenia przez ten okres pomimo braku uprawnień, wprowadzono również zapis, że w razie zatrzymania ich za kierownicą w tym czasie, okres kary wydłuża się do 6 miesięcy. Ponowna taka wpadka to już całkowita utrata uprawnień.
To właśnie na mocy tego przepisu Donald Tusk stracił niedawno prawo jazdy. Przewodniczący PO został zatrzymany w miejscowości Wiśniewo koło Mławy (woj. mazowieckie), gdy jechał 107 km/h. Jak sam oficjalnie przyznał po fakcie, karę przyjął "bez dyskusji". Uczciwe podejście, na które stać nie każdego polityka. W przypadku Tuska "brak dyskusji" jest o tyle wart odnotowania, że prawo jazdy zatrzymano mu na 3 miesiące na mocy przepisów, które uchwaliła przecież jeszcze Platforma Obywatelska.
Warto jednak zauważyć, że omawiany przepis wielokrotnie uznawany był za kontrowersyjny, a to z kilku powodów. Po pierwsze jest to kara dodatkowa i niezależna od mandatu. Mandat za przekroczenie prędkości (grzywna plus punkty karne) wystawia policjant, natomiast prawo jazdy zatrzymuje starosta. Prawo nie przewiduje możliwości nakładania dwóch kar za to samo przewinienie, ale to nie przeszkadza nikomu w egzekwowaniu obydwu od zatrzymanych kierowców.Druga kontrowersja dotyczy braku możliwości obrony kierowcy, kiedy nie zgadza się z opinią funkcjonariusza, który go zatrzymał. Obywatel ma zawsze do takiego sprzeciwu pełne prawo i wtedy wykonanie kary jest zawieszane, a sprawa trafia do sądu, gdzie w toku procesu oskarżony może dostarczyć dowodów swojej niewinności, wskazać ewentualne nieprawidłowości dotyczące na przykład materiału dowodowego, itd. Sąd wtedy decyduje o jego winie i o ewentualnym wymiarze kary. Ta podstawowa dla funkcjonowania prawa zasada, nie dotyczy jednak przepisów pozwalających na zatrzymywanie kierowcom praw jazdy na 3 miesiące. Jeśli policjant uważa, że przekroczyliśmy prędkość o ponad 50 km/h, to jego słowo jest święte. Nie ma procedury odwoławczej, nie można się z jego decyzją nie zgodzić. Mandatu możemy nie przyjąć i tłumaczyć się przed sądem, ale prawo jazdy jest nam i tak zabierane. A jeśli sąd uzna, że faktycznie byliśmy niewinni to... trudno. Nim odbędzie się rozprawa i tak minie nam już trzymiesięczny "karniak". W sprawie tych przepisów interweniował między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Sąd Najwyższy, ale bezskutecznie.
***