Nadchodzi koniec zatrzymywania praw jazdy na 3 miesiące?

Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł o uznanie niekonstytucyjności przepisów dotyczących zatrzymywania praw jazdy na mocy decyzji starosty, gdy kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość. RPO przyłączył się do sprawy zainicjowanej w Trybunale Konstytucyjnym przez I prezes SN.

"RPO od dawna kwestionuje automatyzm takich decyzji na podstawie niezweryfikowanych ustaleń policji i bez wyjaśniania przez starostę, czy w ogóle doszło do wykroczenia i kto był jego sprawcą" - zaznaczono w 

 komunikacie zamieszczonym na stronie Biura RPO.

Jak ponadto ocenił Rzecznik, "wskazania radarów mogą być bowiem mylne". "Obywatele kwestionują też, by to oni kierowali pojazdem w chwili zrobienia zdjęcia fotoradarem" - dodał.

I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów ustawy o kierujących pojazdami skierowała do TK przed miesiącem. Chodzi m.in. o zatrzymanie prawa jazdy na mocy decyzji starosty, gdy kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym. Wniosek dotyczy kilku przepisów o zatrzymywaniu prawa jazdy zawartych w ustawie o kierujących pojazdami z 2011 r.

Reklama

Jak podkreślała I prezes SN, w takiej sytuacji wyłącznym dowodem na przekroczenie dopuszczalnej prędkości jest informacja organu kontroli ruchu drogowego, co w jej opinii narusza przepisy ustawy zasadniczej.

Prezes Manowska zaskarżyła dwie przesłanki uprawniające starostę do tego, by wydał decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy. Jedną z nich jest sytuacja, w której kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym, a drugą - przypadek, w którym kierujący przewozi więcej osób niż wynika to z liczby miejsc określonej w dowodzie rejestracyjnym (pozwoleniu czasowym) lub "z konstrukcyjnego przeznaczenia pojazdu niepodlegającego rejestracji".

I prezes SN zaskarżyła również regulacje dookreślające, które stanowią m.in., że decyzja starosty wydawana jest na okres 3 miesięcy z rygorem natychmiastowej wykonalności, a w przypadku, gdy mimo jej wydania dana osoba będzie prowadzić samochód, starosta przedłuży okres zatrzymania prawa jazdy do 6 miesięcy.

"Obowiązującym przepisom zarzucono brak podstawowych gwarancji proceduralnych dla osób, którym zatrzymano prawo jazdy na podstawie wyżej wymienionych przepisów" - przekazywał SN informując o wniosku do TK.

Jak w nim wskazano, "zarówno organy administracyjne rozpatrujące wnioski policji o zatrzymanie prawa jazdy na tej podstawie oraz w toku postępowania odwoławczego, jak i sądy administracyjne zajmują jednoznaczne stanowisko, że wyłącznym dowodem przekroczenia przez kierującego pojazdem dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym lub przekroczenia dopuszczalnej liczby przewożonych osób, jest informacja organu kontroli ruchu drogowego o tym fakcie".

Zdaniem I prezes SN, nadanie organowi kontroli ruchu drogowego, głównie policji, kompetencji do "arbitralnego decydowania" o zatrzymaniu prawa jazdy - bez możliwości weryfikacji okoliczności ją uzasadniających przez organ administracyjny i sądowy - "nie jest do pogodzenia z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie prawnym".

RPO Adam Bodnar w stanowisku do TK w tej sprawie ocenił, że zaskarżone przepisy - rozumiane w ten sposób, że "przedmiot postępowania dowodowego leżącego u podstaw decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy nie obejmuje weryfikacji prawidłowości dokonania pomiaru prędkości, w tym zgodności z przepisami oraz sprawności samego sprzętu użytego do dokonania pomiaru prędkości, z jaką poruszał się pojazd, a także nie obejmuje możliwości weryfikacji informacji o liczbie przewożonych osób w chwili stwierdzenia naruszeń" - są niekonstytucyjne.

Od redakcji:

To bardzo cenna inicjatywa. W Polsce nagminne jest przecież zatrzymywanie prawa jazdy na 3 miesiące na podstawie nagrań z wideorejestratów, których dokładność opiera się - dosłownie - na oku policjanta. Wideorejestrator nagrywa bowiem obraz, na który nakładana jest prędkość radiowozu. Dokładność pomiaru zależy więc od tego na ile policjantowi uda się na czas pomiaru utrzymać stałą odległość od innego auta. Jednak policjanci wykonują "pomiary" często z odległości kilkuset metrów, gdy utrzymanie stałej odległości nie jest możliwe i zatrzymują prawo jazdy chociaż widać, że radiowóz zbliża się do samochodu!

Kierowca w takiej sytuacji nie ma drogi odwoławczej. Prawo jazdy jest zatrzymywane również wtedy, gdy nie przyjmie mandatu, chcąc udowodnić swoją niewinność w sądzie.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy